OSLO NA WEEKEND
Oslo – jedna z pierwszych stolic nadbałtyckich jaką odwiedziliśmy. Dotarliśmy tutaj dzięki zaproszeniu naszych znajomych, którzy kilka lat mieszkali w Norwegii. Spędziliśmy tam weekend, dzieląc pobyt na zwiedzanie stolicy i na łono przyrody.
Krótki czas i raczej towarzyski charakter wizyty sprawiły, że z pewnością nie dotarliśmy do wszystkich miejsc wartych uwagi, jednak to co udało nam się zobaczyć przybliżę w tym wpisie. Zaczęliśmy od Opery i sielskich widoków.
OPERA
Przypomina bryłę lodową, wynurzającą się z wody. Budynek powstał z białego marmuru i granitu. „Dywan” to podnoszący się deptak, będący jednocześnie dachem opery. Stał się nową przestrzenią miejską. Ułożony został z 36 tys. płyt włoskiego marmuru.
Ciekawostki:
- Opera ma sześć poziomów, w tym jeden pod ziemią.
- Znajduje się w niej 1100 pomieszczeń.
- Lobby jest wysokie na trzy piętra.
- Światło wpadające przez wielką przeszkloną ścianę z widokiem na fiord, oświetla tzw. falującą ścianę.
- Jest ona pokryta okładziną z małych, dębowych listew. Mają one różne kształty i są nieregularnie ułożone. Taki ich układ przywodzi na myśl korę drzewa. Dębowa okładzina służy nie tylko ozdobie, ale też akustycznemu wytłumieniu holu.
- Opera ma trzy sale teatralne. Widownia głównej mieści 1370 widzów i ma tradycyjną formę podkowy
- Budowa opery trwała od 2003 do 2007 roku.
- Kosztowała 4,4 miliarda koron norweskich.
- Otwarto ją 12 kwietnia 2008 roku
Usytuowanie Oslo sprawia, że natura jest na wyciągnięcie ręki.
To co lubimy to zgiełk uliczny. Nieco poszwędaliśmy się po Oslo, zaglądając tu i tam. Zerknęliśmy do sławnego miejsca, w którym przyznają nagrody Nobla…pooglądaliśmy sztukę uliczną i wypiliśmy najdroższą kawę ever.
Park Vigelanda – Każdy, kto miał okazję odwiedzić to nietypowe miejsce, potwierdzi jego wyjątkowość. Stworzył go norweski rzeźbiarz Gustav Vigeland – na obszarze 32 ha zwiedzający mogą zobaczyć 212 rzeźb, przedstawiających około 600 postaci. Rzeźby, znajdujące się w parku, od wielu lat wzbudzają mieszane uczucia, zarówno wśród mieszkańców Oslo, jak i odwiedzających to miejsce. Wszystkie sceny przedstawiają bowiem nagie postacie dorosłych ludzi oraz dzieci w różnych pozach i sytuacjach. Do najbardziej rozpoznawalnych rzeźb z pewnością należy Sinnataggen, czyli Rozzłoszczony Chłopiec. Dużych rozmiarów dziecko tupie nogą z grymasem na twarzy. Rzeźba jest na tyle popularna, że chcąc sobie zrobić z nią zdjęcie, turyści muszą ustawiać się w kolejce.
W centralnej część parku znajduje się fontanna, Najsłynniejszy jest jednak ogromnych rozmiarów Monolit – ponad czternastometrowa kolumna, wyrzeźbiona z jednego kamienia, przedstawiająca 121 nagich postaci ludzkich, ściśniętych ze sobą, próbujących się przedostać na górę.
Ta część zwiedzania – czyli miejska – nie mogła odbyć się bez wizyty w ogrodach królewskich. Musieliśmy wpaść na chwilę do pałacu.
Ratusz – budynek w którym mają swą siedzibę władze miasta. Ratusz w Oslo jest miejscem gdzie corocznie organizowana jest ceremonia wręczania pokojowej nagrody Nobla
Z tęsknotą spoglądaliśmy na fiordy…no ok…na ich przedsmak. To czego żałowałam to właśnie jakiś mały rejsik wśród okolicznych wysepek.
Kolejny dzień spędziliśmy podobno na tzw. Końcu Świata. Sama trasa do tego miejsca była sielska. Po raz pierwszy podziwialiśmy domy z trawą na dachu. Dzisiaj rozumiemy ten fenomen budowlany. Całkiem mądre rozwiązanie.
Zahaczyliśmy tez o tę niebywałą dla niektórych osób atrakcję – skocznię. Dla mnie … coż…skocznia jak skocznia.
Osobiście wolałam być tutaj. Niech się to nazywa Koniec Świata – ważne, że jest wokół przepięknie. A że wieje…trudno. Taki maja tutaj klimat.
To był wyjazd bardzo przyjemny aczkolwiek mamy świadomość, że dzisiaj z naszym doświadczeniem i głodem na świat – inaczej byśmy go zorganizowali.