ICA – WIELKIE ZASKOCZENIE
Początkowo ICA miała być tylko hubem przesiadkowym w drodze do Huacachina, czyli na pustynie i do oazy, jednak po wnikliwym penetrowaniu internetu zdaliśmy sobie sprawę, że szkoda by było nie poświęcić temu miastu nieco uwagi – są tu i ładne, na swój sposób wyjątkowe kościoły, a kilka minut jazdy od miasta jest najstarsza w Ameryce Południowej winnica i wiele destylarni Pisco wytwarzanego tylko w Peru.
Decyzja zapadła. Najpierw miasto, a potem wydmy. Mieliśmy spędzić tutaj całe dwa dni, zwiedzając również okolice.
Z samego rana po śniadaniu czyli po bułach ze wszystkim co można sobie wymyślić…
… złapaliśmy taxi i poprosiliśmy o dowiezienie nas do destylarni i do winnicy. Kierowca miał na nas czekać, a my w tym czasie – zwiedzać, degustować, słuchać opowieści o historii tych miejsc i procesie wytwarzania. Ta część dnia była nie tylko malownicza ale i smaczna, obfita – prezentujący trunki nie żałował ich.
Bodega El Catador Tony Labis
Równie obficie nas raczył trunkami, co dzielił się wiedzą i historią.
Bodega El Catador Tony Labis jest otwarta od 8,30 – 20,00. José Carrasco Gonzáles, będący czwartym pokoleniem swojej rodziny, a dziś właściciel winiarni „El Catador”, twierdzi, że ta firma i tradycja rozpoczęły się już w 1856 roku, kiedy jego pradziadkowie przywozili winogrona na osiołkach z hacjend. José Carrasco jest dziś jednym z najbardziej rozpoznawalnych degustatorów Ica.
Bez wątpienia najbardziej znanym jest „Pisco Sour” – to napój, który ma wyśmienity cytrynowy smak i nie wymaga żadnego przygotowania, ponieważ jest gotowy do podania – wystarczy dodać lud lub jeśli ktoś lubi – białko jajka.
Tambo de Tacama
Jedną z wielu atrakcji, jakie oferuje region Ica, oprócz pięknych krajobrazów i pysznych potraw, jest turystyka winiarska, która zajmuje się promocją regionu wina. Tradycja wkracza do doliny Ica, a my wkraczamy do Tambo de Tacama, do winiarni czynnej codziennie od 9,30 do 17,00 oprócz poniedziałków.
Tacama to pierwsza winnica w Peru, a także najstarsza winnica w Ameryce Południowej.
Założenie Tacama datuje się na lata czterdzieste XVI wieku przez Francisco de Carabantes, hiszpańskiego pioniera i inicjatora, który zasadził wówczas pierwsze winorośle w gorącej dolinie Ica. W ten sposób winorośl przywieziona z Wysp Kanaryjskich przystosowała się i zakorzeniła. Ta winiarnia to nie tylko tradycja, bogata historia, wspaniałe wina i podobno świetna kuchnia, ale również architektura.
Na jej terenie jest nie tylko winnica i restauracja, ale i śliczny kościół, wieża widokowa… z której widoki aż cieszą serducho…oraz jak łatwo się domyślić – niekończące się winorośla z górami w tle.
Nie tylko widoki zacene – wino też. Czas na degustacje.
Miejsce jest tak piękne, fotogeniczne, stylowe, że z trudem z niego wyjeżdżamy.
Ta winiarnia to nie tylko tradycja, bogata historia, wspaniałe wina i podobno świetna kuchnia, ale również architektura. Zdecydowanie polecamy nocleg w Ica, by swobodnie móc nacieszyć się tym wybitnym regionem.
Co warto zobaczyć w Ica
Chcemy zapoznać się z miastem i oczywiście coś zjeść. Spacerując trafiamy do lokalu, w którym jedzą miejscowi – i tak właśnie odkrywamy w jaki sposób jadać dobrze i tanio w Peru. Te lokale miejscowych oferują dania dnia za niewiele ponad 10 zł, a posiłek składa się z zupy, drugiego dania i napoju. Od tej pory jeśli była taka możliwość a menu wyglądało na zacne – tak jadaliśmy. Z jednej strony była to opcja ekonomiczna, a z drugiej lokalna dająca możliwość poznania miejscowych i ich potraw. Nam to bardzo odpowiadało. Jedzenie w cały Peru jest fantastyczne. Absolutnie nie spodziewaliśmy się tego.
Podróże to także odkrywanie lokalnych smaków. W czasie wizyty w Peru nie mogliśmy sobie zatem odmówić smakowania peruwiańskich dań. Kuchnia peruwiańska łączy tradycyjne smaki ludów andyjskich ze smakami europejskimi, afrykańskimi i azjatyckimi. Jest to kuchnia oryginalna, kolorowa i najważniejsze – smaczna.
Najedzeni i roześmiani kierujemy się do centrum – będziemy odkrywać architekturę, kościoły, place.
Main Square of Ica – wszystkie drogi zawsze prowadzą do placu głównego. Każde odwiedzane miasto tak jest zaprojektowane. Oczywiście są place ogromne i mniejsze, wystawne i są też te skromniejsze. Do takich właśnie zaliczyłabym plac główny w Ica. Mniejszy niż w innych peruwiańskich miastach, skromny ale uroczy.
I kolejny plac – Plazuela Francisco Bolognesi
Iglesia San Francisco – został otwarty w 1961 roku. Kościół ten wyróżnia się piękną architekturą w zmodernizowanym stylu romańskim i cementową fasadą. Ma trzy korpusy i dwie dwułukowe wieże. Z zewnątrz widać piękno tego kościoła, a wewnątrz znajduje się duża liczba wizerunków świętych jak to bywa w tego typu miejscach oraz ważne płótno ze szkoły w Limie – obraz Dziewicy z Santo Domingo de Guzmán. Wstęp jest bezpłatny, a oglądać go można od poniedziałku do piątku: 9:00 – 12:30, a od soboty do niedzieli: 10:00 – 12:30
Saint Jerome Cathedral – można oglądać tylko z zewnątrz, a i to łatwe nie jest ze względu na trwające remonty. Wiele zabytków w Peru ulegało i ulega zniszczeniom w wyniku trzęsień ziemi. Taki los podzieliła i ta Katedra.
Iglesia San Jerónimo De Jesús María – To Kościół znany z obrazu Ostatniej Wieczerzy – to prawdziwe dzieło sztuki.
Sanctuary of the Lord of Luren – Styl tej świątyni jest architekturą neoklasycystyczną na planie krzyża łacińskiego. Charakteryzuje się trzema portalami z ceglanymi arkadami. Historia sięga czasów budowy starej kaplicy 13 maja 1556 roku, kiedy miasto Ica nie było jeszcze założone i nosiło nazwę Villa de Valverde. W kościele jest cenny krucyfiks – Chrystus ma około 1,80 m wzrostu, a jego włosy są ludzkie. Kiedy można zwiedzać? Od poniedziałku do piątku: 8:00 – 15:00 Od soboty do niedzieli: 7:00 – 12:00
Tutaj jest świetnie rozwinięty street food. Kilka pstryków z naszych spacerów. Nie warto rezerwować hotelu ze śniadaniem – nie tylko nie opłaca się to finansowo, ale i pozbawia naprawdę wspaniałych doznań smakowych. Region słynie ze słodyczy niczym nasze krówki – są one wyrabiane w różnych smakach i pakowane w białe z nadrukiem papierki. Druga pyszność, w którą obfituje region – to wszelkie orzechy, których nazw nawet nie próbowaliśmy zapamiętać.
A to uliczna piekarnia – wszystko w zasięgu ręki.
Polecam zatrzymać się w tym miasteczku. Od razu można poczuć zgiełk Ameryki Południowej. I choć może nie należy do najpiękniejszych i najbardziej znanych w Peru – to w samym centrum i w okolicy miasta jest co zwiedzać. Poza tym można się tutaj naprawdę dobrze poczuć i świetnie zjeść.
komentarze 2
czerwonafilizanka
zgadzam sie że te miejsca ładne, takie kuszące by zrobć zdjecia, no takie instagramowe
krystynabozenna
Zgrabna z Ciebie kobitka 🙂 A tych różnych owoców to bym chętnie pojadał, bo miejscowe to dojrzałe w naturalny sposób…