Azerbejdżan,  Azja

GEJZERY, BAJERY I PŁONĄCE SKAŁY CZYLI OKOLICE BAKU

Kolejny dzień to dzień wspanialej wyprawy do Qobustanu i wulkanów błotnych.. Gdy znalazłam informacje o tych pieknych miejscach, od razu wpisałam je na listę must see. Rzeczywistość nas nie zawiodła. W ciągu tego dnia pobrudziliśmy się mazią z gejzerów błotnych, wspinaliśmy się na skały, zanurzyliśmy stopy w Morzu Kaspijskim.

To  był cudowny dzień, chociaż z samego ranka tak sie nie zapowiadał. A to za sprawą zakupu biletów na pociąg z Baku do Tibilisi. Oczywiście i tutaj z pomocą przychodzi nam Nicat. Pomógł nam kupić bilety na pociąg z Baku do Tibilisi. Czemu musiał nam pomagać – bo gdy chcieliśmy kupić samodzielnie to nie było. Gdy on kupował znalazły się.

Oto jak wygląda taki dworzec stołeczny

Dodam, że obłożenie w pociągu było 50%. Pociąg to osobna historia. Poznaliśmy w nim dwie konduktorki, które na początku srogie, po pewnym czasie robiły nam herbatę i przegadaliśmy poł nocy. Na granicy jest kontrola. Poza sprawdzaniem dokumentów kontrolują bagaż a konkretnie ilość kawioru. Ale wróćmy do okolic Baku, bo są naprawdę nieziemskie.

Po wyjściu z dworca Nicat sprawnie targuje się z kierowcą i już siedzimy w wygodnym aucie, które będzie nam służyło cały dzień.

Najpierw docieramy do Gejzerów – Najczęstsze są wulkany związane z erupcją gazu ziemnego podnoszącego się ku powierzchni Ziemi przeważnie z dużych głębokości (nie mniej niż kilkaset metrów) i pochodzącego z rozkładu substancji organicznych w skałach w głębi Ziemi. Do ukształtowania się wulkanu dochodzi tylko wtedy, gdy podnoszący się gaz napotyka wody podziemne wówczas dochodzi do mieszania się wody i gazu oraz porywania przez taką mieszaninę piasku, iłu lub mułu, często także większych bloków skał. Wulkanizm tego typu nie ma żadnego związku z działalnością wulkanizmu lawowego lub procesami powulkanicznymi, natomiast dość często występuje na terenach roponośnych. Fenomen ten obserwuje się właśnie między innymi w Azerbejdżanie.

Szaleliśmy po terenie przypominającym krajobraz księżycowy. Nigdy nie widzieliśmy takich widoków. Wspinaliśmy się na wyższe szczyty by obserwować bąbelkowanie i wreszcie wulkan wyrzucił na nas porcję mazi.

Pobrudzeni przez wulkan ale szczęśliwi jak dzieci zostajemy porwani przez naszego kierowcę do jego domu. Gościnność iście Gruzińska. Zbiegły się całe rodziny

Miałam jakiegoś nosa że zabrałam sukienkę na zmianę a może to babska próżność…Wojtek nie miał nic…eh żona o mężu nie pomyślała, ale pan kierowca owszem – dał koszulkę mojemu Wojtkowi, nakarmił, napoił, przyjął po królewsku. Stoły były pełne smakołyków. Oczywiście wszystko własnej roboty. Takich przetworów jak tam – nie jadłam wcześniej. Winogrona w syropie były robione tajemną recepturą. Dostałam na drogę i przepis i słoiki. Oni są niesamowici.

W planach były również skały z prehistorycznymi petroglifami. Teren kulturowy parku został w 2007 roku wpisany na listę UNESCO. Petroglify rzeczywiście świetnie są zachowane. Mieliśmy mnóstwo radości wspinając się po skałach i odnajdując na nich prehistoryczne rysunki. Zaczęlismy jednak od muzeum by uszczknąć trochę wiedzy i informacji o tym co za chwilę zobaczymy.

Musieliśmy pokonać swoje lęki, a właściwie chcieliśmy to zrobić. Są tutaj tak malownicze skały, że nie sposób nie wspiąć się na nie. Niby nie mam lęku wysokości, ale będąc na tej wystającej płycie skalnej czułam jak drżą mi nogi, a myśli moje były tylko takie : Wojtek róbże to zdjęcie bo w głowie mi się zakręci.

To nie koniec wycieczki. Kierowca zabrał nas nad Morze Kaspijskie. A  tam na plaży rybacy przygotowali dla nas pyszne jedzenie. Raj dla podniebienia i dla oczu.

 

Jeśli mamy pisać o atrakcjach okolic Baku to na pewno trzeba wspomnieć o ogrzewaniu się przy płonących skałach – kolejnym fenomenie kraju. Znajduje się w Mammadali, ok. 7 km na północ od Baku. Płonące skały, czyli  Janar Dah. Wrażenie jest największe, jeśli przyjedziemy tu wieczorem. W mroku ze skał wydobywają się kolorowe języki ognia, a w powietrzu unosi się charakterystyczny zapach gazu. Jedząc żółte, słodkie granaty, symboliczny owoc Azerbejdżanu wzmacniamy przyjaźń Polsko-Azerską. Bo do tego miejsca pod osłoną nocy, dla jeszcze lepszych efektów – zabrał na Nicat ze swoim przyjacielem.

komentarze 2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *