LUKANG – KLEJNOT W KORONIE TAJWANU
Od pierwszej chwili, w której postanowiliśmy lecieć na Tajwan wiedzieliśmy, że musimy być w tym mieście. Nie ważne i nie straszne były dla nas akrobacje logistyczne. Bez tego miasta wyjazd się nie liczy.
Transport i logistyka
Zacznijmy od transportu i logistyki. Warto dodać, że do Lukang wybraliśmy się zaraz po wylądowaniu w Tajpei. Lotnisko międzynarodowe zlokalizowane jest poza miastem – niczym Katowice Pyrzowice (nadal nie wiem co ma to lotnisko wspólnego z Katowicami)
- Lądujemy na Taiwan Taoyuan International Airport. Od razu wymieniamy pieniądze i kupujemy kartę sim oraz Kartę miejską, która tutaj jest wspaniałym udogodnieniem. Można nią płacić nie tylko za bilety, ale i za zakupy. Doładowanie w każdym sklepie typu 7/11. Prościej być nie może. Jest bezterminowa…dożywotnia…i oczywiście każdy musi mieć swoją.
- Z lotniska kierujemy się do metra by dotrzeć do stacji szybkich kolei HSR Taoyuan Station Plaza. Co prawda mieliśmy już bilet kupiony przez internet, ale zupełnie niepotrzebnie, zwłaszcza, że wszystko na lotnisku potoczyło się tak sprawnie, że zdążyliśmy na pociąg ponad godzinę wcześniejszy i musieliśmy zamienić bilety. To nie jest problem – na miejscu wszystko się załatwia od ręki, a Tajwańczycy są bardzo uprzejmi i pomocni, jednak ta zamiana sprawiła, ze nie mieliśmy zarezerwowanych miejscówek. W każdym z szybkich pociągów są 2 wagony przeznaczone właśnie dla osób, które nie mogły kupić wcześniej biletu. Miejsca nie są rezerwowane – siada się gdzie się chce pod warunkiem, że jest gdzie. Bez względu na brak miejscówki mieliśmy gdzie usiąść, a sama podróż była szybka i bardzo komfortowa. Cel pośredni to stacja HSR Taichung Station. Na tej stacji przesiadaliśmy się jeszcze wiele razy.
- Ze stacji przechodzimy piętro niżej do autobusu, który zawozi nas już do Lukang. To nie koniec – jeszcze taxi do hotelu i już jesteśmy na miejscu. Zmęczeni i głodni ale ciekawi tego co miasto kryje w sobie.
Przywitanie z miastem
Lubimy zaczynać podróż od poznawania smaków. I tak też było i tym razem – trafiliśmy do rodzinnej knajpki, w której w bardzo sprytny sposób serwowano różne zestawy, dzięki czemu mogliśmy poznać od razu kilka fajnych połączeń smakowych. Oczywiście nie mogło zabraknąć uwielbianych przez nas pierożków i rewelacyjnego tofu.
Lukang było historycznie jednym z najważniejszych miast na zachodnim wybrzeżu Tajwanu, drugim po Tainanie i większym od Tajpej aż do czasów współczesnych. Lukang to jedno z najlepszych miejsc do odwiedzenia na Tajwanie, gdzie można doświadczyć dawnego stylu życia.
W tym historycznym mieście znajduje się ponad 200 świątyń (od starożytnych po ultranowoczesną Szklaną Świątynię), kwitnący przemysł rzemieślniczy, niektóre uliczki są niewiarygodnie wąskie, a oferta gastronomiczna bogata jest w tradycyjne potrawy.
Ciekawostka:
- Nazwa Lukang ( Lok-a-kang w lokalnym języku Tajwanu ) oznacza „Port Jeleni” ze względu na handel skórami jeleni w holenderskim okresie kolonialnym na Tajwanie.
- Miasto podupadło po odmowie dostępu do kolei, ale spowodowało to również zachowanie wielu starych budynków, w przeciwieństwie do większych miast na Tajwanie, gdzie w większości zostały one zburzone w ramach działań modernizacyjnych, a Lukang zachowało swój charakter,
- W mieście jest wiele starych świątyń, a niektóre mają ponad 300 lat.
Szklana Świątynia – Taiwan Glass Gallery
Porzuciwszy w pokoju hostelowym plecak od razu idziemy w miasto. I to nie na rekonesans. Mamy wszystko sprawdzone włącznie z godzinami otwarcie interesujących nas miejsc i wiemy, ze koniecznie powinniśmy pojechać do czynnej do 17:00 Świątyni Szkła. Bierzemy więc Ubera i przenosimy się do zaczarowanego miejsca.
Świątynia znajduje się na terenie muzeum szkła. Świątynia ta została otwarta w 2012 roku. Budowla była inspirowana tradycyjnymi świątyniami i łączy w sobie przemysł szklarski z folklorystyczną religią. Główna konstrukcja świątyni jest zbudowana z 70 000 części szkła.
Dostać się jest łatwo, ale wrócić trudniej. Jest co prawda jakiś autobus lecz nie chciało nam się na niego czekać. Tajwańczycy nie uznają autostopu, choć są mili to niechętnie zaproszą cię do swojej prywatności, w tym do samochodu. Nie pozostało nam nic innego jak taxi. Ale przynajmniej pod same wrota najważniejszej w Lukang świątyni.
Lukang Mazu Temple – „Tienhou”
Jest to chińska świątynia poświęcona chińskiej bogini Mazu , bogini morza i patronka rybaków, żeglarzy i wszelkich zawodów związanych z morzem/oceanem. Jest to jedna z najsłynniejszych i najpopularniejszych świątyń Mazu na wyspie.
Legendy
Mazu przypisuje się wiele cudów, szczególnie w świątyni Lukang. Mówi się, że odpowiedziała na modlitwy
- 10 maja 1963 roku autobus wiozący grupę nauczycieli ze szkoły Haipu w Lukang i ich krewnych wypadł z mokrej drogi po zboczu klifu w drodze na wschodnie wybrzeże Tajwanu. Wierzący spośród uratowanych przez drzewa, które zatrzymały autobus, uznali, że scena ta przypomina nazwisko Mazu (林) i przypisywali jej boską ochronę. W drodze do domu autobus zatrzymał się w świątyni Lukang Mazu, a cała grupa uklękła i podziękowała jej kadzidłem.
- W kwietniu 1972 roku Lin Tz-hang i jego koledzy ze szkoły średniej Jing Cheng poszli popływać w oceanie, ale z powodu przypływu znaleźli się daleko na morzu. Modlili się do Mazu przed wyjazdem i ponownie w skrajnej sytuacji, wszyscy zostali uratowani przez rybaków i hodowców ostryg, wracających wieczorem do domu
Bardzo się cieszę, że dotarliśmy do niej już nocą ( jest czynna całą dobę) bo wyglądała olśniewająco. Oczywiście wróciliśmy również w ciągu, dnia ale nocna odsłona jest naprawdę spektakularna. Wszystkie świątynie robią ogromne wrażenie. Jest tu mix złota i czerwieni, bogactwo ornamentów nie ustępuje europejskiemu barokowi z przerostem formy. Nie sposób oderwać wzrok, a właściwie często nie wiadomo na czym go skupić.
Co ciekawe mimo mnóstwa świątyń na Tajwanie i wydawałoby się pewnego podobieństwa architektonicznego – nie znudziły nam się.
Xinzu
Spacerkiem przeszliśmy do sąsiedniej świątyni – równie ważnej w mieście – Xinzu. To nowsza z dwóch świątyń Mazu (Największego Boga Morza) w Lukang, świątynia ta została stworzona za bezpośrednią zgodą chińskiego cesarza w czasach dynastii Qing. Co widać po pomniku przed świątynią, który zawiera zarówno chińskie, jak i mandżurskie pismo, jest to zdecydowanie rzadkie miejsce na Tajwanie.
Zmęczeni ale usatysfakcjonowani tym co przeżyliśmy i zobaczyliśmy – wracamy spacerem do hostelu. Jutro też jest dzień pełen wrażeń i zwiedzania. Czas na pozostałe perły tego miasta.
Lukang Wende Temple
Lukang Wende Temple – Okazało się, że obok naszego hostelu znajduje się bardzo ładna świątynia. Jeśli jest się w pobliżu to zdecydowanie warto do niej wejść.
Lukang Longshan
Dzisiaj w planach stare miasto, ale najpierw kierujemy się do świątyni – Lukang Longshan, która jest najlepiej zachowanym budynkiem pochodzącym z czasów dynastii Qing na całym Tajwanie, a także największą świątynią w mieście. Kompleks jest uznawany za ważne miejsce dziedzictwa narodowego przez tajwańskie Ministerstwo Kultury i nadal cieszy się popularnością wśród wyznawców buddyzmu, a także wśród wielu turystów. Kompleks o powierzchni ponad 9600 stóp kwadratowych składa się z czterech głównych struktur: Bramy Głównej, Hali Pięciu Bram, Hali Głównej i Hali Tylnej, a także dwóch zamkniętych dziedzińców.
Na terenie świątyni zobaczycie stare piękne drzewa, miejsce do refleksji i odpoczynku – sztuczne jeziorko, w którym pływa mnóstwo żółwi, wodospad – taka zielona enklawa. Ale to na zewnątrz. Najważniejsze jest to jednak serce świątyni – jej wnętrze.
Małe uliczki
Zanim do nich dojdziemy warto rozglądać się po drodze. Można zobaczyć nieco inną stację benzynową i nie tylko
Małe uliczki i alejki starych ulic Lukang w naturalny sposób uformowały się w meandry, gdy zostały rozwinięte przez wczesne osady, aby mieszkańcy podążali wzdłuż rzeki, aby budować domy. Stare ulice Lukang, takie jak Jincheng Lane, są uważane za objęte zakresem Jiuqu Lane.
Te uliczki i alejki spełniają także funkcje chroniące przed wiatrami i piaskami. Dlatego spacerując krętymi uliczkami jest ciepło. Docieramy do najwęższej uliczki Gentelmenów. Nazwa wzięła się stąd, że ulica jest tak wąska, że mężczyzna powinien przepuścić kobietę jako pierwszą. Rzeczywiście jest wąska, nawet bardzo i urocza w tym.
Half Well
Half Well to małe malownicze miejsce przy ulicy Yaolin w mieście Lugang. Połowa studni tej studni znajduje się wewnątrz ściany dziedzińca, a druga połowa jest odsłonięta na zewnątrz ściany, dlatego nazywa się ją „Studnią półboczną”. Mówi się, że niektóre biedne rodziny w Lugang nie mogły zatrudnić pracowników do kopania studni, a niektóre rodziny posiadające studnie zostawiały połowę studni poza murem, aby sąsiedzi, którzy nie mieli studni, mogli pić wodę ze studni. Dziś, choć połowa studni nie może już czerpać wody, nadal ukazuje humanistyczne tradycje Lugang.
Smaki Tajwanu
Trafiamy na uliczne targowisko – oczywiście nie sposób się nam oprzeć tym robionym na miejscu, świeżym frykasom, których nazw nie spamiętamy lecz smak owszem. Takie miejsca uwielbiamy. Jest tutaj cała masa stoisk z jedzeniem i aż ciężko zdecydować się, co wrzucić na swoje kubki smakowe.
Właściwie cały czas kręcimy się wokół starego miasta – Old City w Lukang jest doskonale zachowane. Tworzą je wiekowe, działające kilka pokoleń herbaciarnie, piekarnie, sklepiki poprzecinane wąskimi uliczkami. Kilka zdjęć oddających ten klimat, ukazujących tradycyjne wejścia do tychże sklepików. Tutaj można kupić wołowe języki czy deser – ciastko wyglądem przypominający właśnie taki język, oraz ciasteczka rozpływające się w ustach. Coś tak lekkiego, delikatnego…pycha i wachlarz smaków.
Piekarnia Chen Yu-zhen z modelem w kształcie oka feniksa na froncie – warto do niej wstąpić. To jeden z najstarszych – powstały w 1877 r. i najsłynniejszy sklep na Old Street. Główną specjalnością sklepu są ciasta phoenix eye cakes, czyli kruche, pudrowe ciasta wielkości kęsa, które rozpływają się w ustach.
Wszystkie wejścia są stare, zabytkowe, z historią. Zapraszam na drzwiową sesję.
Na Starym Mieście można poprzyglądać się różnym straganom wystawionym przez domami, na których oferowane są domowe specjały np. przetwory rybne w kształcie języków, wypiekane ciasteczka i lizaki.
Dzielnica artystyczna – Sweet Osmanthus Lane
Jedną z wąskich uliczek docieramy do dzielnicy artystycznej – Sweet Osmanthus Lane – to kilka uliczek na zachód od Old Street. Obecnie mieszczą się w nich różne warsztaty artystyczne i rzemieślnicze. Znajduje się tutaj między innymi zabytkowy budynek pokryty kolorowymi muralami naprzeciwko wejścia do kolejnej wąskiej uliczki.
Powrót do świątyni
W świątyni Matsu przypisuje się liczne cuda, o czym pisałam wyżej, dlatego też często można zobaczyć religijne występy lub parady odbywające się na placu przed świątynią, takie jak ta, którą widzieliśmy podczas naszej wizyty.
Jak widać dzisiejsze parada zdominowana została przez różowe polówki.
Wokół świątyni i placu, a także wzdłuż głównych dróg (Zhongshan i Minsgheng) prowadzących do świątyni, znajdują się restauracje. Należą do nich liczne sklepy z omletami ostrygowymi, stragany z mianchą i krewetkami krewetkowymi – to rodzaj krewetek błotnych, które są smażone w całości i podawane z bazylią. To kolejna lokalna specjalność Lukang.
Na koniec zostawiliśmy sobie jeszcze jedno miejsce, a mianowicie Świątynie Wenwu, która składa się w rzeczywistości ze Świątyni Wen (Literatury) i Świątyni Wu (Wojny).
Ponieważ obie świątynie sąsiadują ze sobą, zazwyczaj określa się je wspólną nazwą.
Świątynie – wraz z Akademią Wenkai, która stoi w tym samym rzędzie – tworzą szeroki, wspaniały i historycznie znaczący kompleks świątynny składający się z trzech elementów, który z różnych perspektyw świadczy o rozwoju wiary, handlu i kultury w Lukang oraz ilustruje dobrobyt kulturalny Lukang.
To było ostatnie miejsce jakie zwiedzaliśmy w tym pięknym kolorowym mieście. Nie wyobrażam sobie pominąć Lukang podczas podróży po Tajwanie.
Nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie skończyli tam gdzie zaczęliśmy czyli w rodzinnej knajpce z pierożkami.
komentarzy 9
Ania
Jak kolorowo! Jestem szczególnie ciekawa tajwańskiej kuchni 😊
Edyta
kuchnia jest wspaniała. Nigdzie nie widziałam tylu restauracji z gwiazdkami Michelin
Ania
Naprawdę ? A próbowaliście ? Czy rzeczywiście jest różnica z innymi tajwańskimi restauracjami ?
Edyta
Próbowalismy w kilku. Cena …uwaga…około 12 zł za danie
mangomania
Tą szklaną światynie warto jest zobaczyć.
mangomania
Wstyd się przynać, ale nigdy nie jadłam tofu.
Anna
Na Tajwanie byłam chyba 15 lat temu. Przyciągnęła mnie przede wszystkim kuchnia, przyroda i architektura. Chętnie bym wróciła, bo na przestrzeni tego czasu na pewno sporo się zmieniło.
Unikalny Bazarek
Wow, jaki dokładny opis. Przeczytałam z dużym zainteresowaniem, zdjęcia zachwycające. Nie lubię podróżować, ale te piękne świątynie to chciałabym zobaczyć 😁
Anszpi
Szklana świętynia jest tak piękna, że na pewno spędziłabym w niej sporo czasu aby nacieszyć wzrok