OLLANTAYTAMBO – WIDOKI ZA MILION
Ollantaytambo to jedyne miasto Inków, które wciąż jest zamieszkane. Jego mieszkańcy podtrzymują do dziś niektóre tradycje odziedziczone po swoich przodkach Inkach. To niepozorne miasteczko nie tylko jest dobrą bazą wypadową do Machu ale jest samo w sobie piękne.
Miasto jest kolorowe, gwarne, ma oczywiście plac główny i liczne knajpki z doskonałym jedzeniem.
Spacer uliczkami miasta był świetną okazją do podglądania mieszkańców. Wszystko tu było autentyczne. Nie na pokaz. Żyli swoim życiem. Większość turystów pędzi od razu do Machu – cieszę się, że my nie.
W mieście jest fantastyczne, wielobarwne targowisko, w którym bawiliśmy się doskonale.
Najpierw udaliśmy się właśnie na ten oryginalny targ. Trafiliśmy na bardzo ciekawe święto – każde stoisko tworzyło świetne figury, eksponaty, a potem były wybory najpiękniejszych Pewnego rodzaju rywalizacja w wesołej atmosferze, przy śmiechach, muzyce, wspólnej zabawie.
Nas wciągali do zabawy, pokazywali co tworzą lub już gotowe dzieła, pytali jak nam się podobają. Wojtek pograł na gitarze. Było wesoło, przyjaźnie, kolorowo.
Mieliśmy tutaj dwa noclegi. Jeden zaraz po powrocie z Machu Picchu, za to drugi na wypasie. Ale najpierw zwiedziliśmy miasto i stanowisko archeololgiczne.
Jego główną atrakcją turystyczną jest właśnie to stanowisko archeologiczne (zwane także fortecą), do którego przechodzi się takim oto pomostem.
Widok na Ollantaytambo z piramidy
Ruiny są zachwycające, niektóre części są dobrze zachowane. Szczególnie podobały nam się takie obszary jak:
Królewski Dom Słońca – który składa się z 17 bardzo dużych nałożonych na siebie tarasów wychodzących na główny plac miasta.
Plac Mañay Raqay lub „K’uychipunku”
Jego nazwa oznacza w języku keczua „Plac petycji”. Znajduje się po prawej stronie strumienia Patakancha obok drzwi wejściowych do stanowiska archeologicznego. Jego ściany mają wiele otworów, które, jak się uważa, były drzwiami.
Świątynia Słońca
Ten imponujący monolit składający się z 6 elementów uległ niemal całkowitemu zniszczeniu. Jednak nadal jest to jeden z najpiękniejszych fragmentów Ollantaytambo. Sześć ogromnych skał tworzących zachodnią ścianę jest połączonych z niesamowitą dokładnością.
Monumentalna pokrywa i obudowa 10 nisz
Konstrukcja ta znajduje się na końcu górnej grupy platform. Jego ściany tworzą dwa kamienne płótna, wypolerowane z wielką precyzją. Ta strona została uszkodzona podczas hiszpańskiego podboju. Jest jednym z najpopularniejszych.
Platformy
W Ollantaytambo znajdziemy grupy równoległych platform. Mają parametry nachylone w kierunku wzgórza ze szczebelkami wtopionymi w ich ściany. Widać je z dużej odległości.
Inka Watana – zamknięte – można zdjęcie zrobić z daleka
I kilka pstryków całego stanowiska
Po zwiedzaniu kompleksu, który naprawdę wart jest uwagi, bardzo nam się podobał przyjechał po nas kierowca z naszego kolejnego hotelu – kapsuły na szczycie z doskonałym widokiem również na świątynię kondora. To była magia. Widoki najpiękniejsze jakie widziałam. Kapsuła pięknie wyposażona. Doskonałe śniadanie. Strzał w 10!
Na górze jest wielka przestrzeń widokowa, z której można podziwiać nocą gwiazdy
Znajdują się w niej cztery pokoje, które są przepięknie urządzone, nie wspominając o luksusowej łazience z eko kosmetykami.
Jest też restauracja, z pysznościami
Cały teren jest rewelacyjny. Gdy już nacieszyliśmy się pokojem i tarasem widokowym poszliśmy eksplorować otoczenie szukając kondorów. Spotkaliśmy inną parę, również mieszkającą w kapsule. Zrobiliśmy sobie nawzajem zdjęcia. Na terenie jest też restauracja, w której są serwowane posiłki. My, następnego dnia zjedliśmy w niej pyszne śniadanie, a potem po spakowaniu się i kolejnym spacerze zostaliśmy odwiezieni do Ollantantaybo.
Czas jaki tam spędziliśmy był naprawdę magiczny. Polecam każdemu taką bajkową noc w kapsule na szczytach Andów.