Albania,  Europa,  Podróże

GJIROKASTRA – MIASTO SREBRNYCH DACHÓW I TYSIĄCA SCHODÓW

Zamarzyły nam się same perełki w Albanii, więc nie mogło zabraknąć na naszej mapie kolejnego miasta wpisanego na listę Unesco. Wpisanego nawet wcześniej niż Berat. Zwane miastem srebrnych dachów i tysiąca schodów. Jedno i drugie to prawda. Fakt – nie policzyłam tych schodów, ale ile się nawspinałam to wiem tylko ja.

DROGA

Nie tak łatwo było jednak dotrzeć do celu. Okupiliśmy to potem, strachem, zwątpieniem i ogromnym zmęczeniem. A dlaczego? Bo wybraliśmy wydawałoby się logicznie krótszą trasę, która na mapie wyglądała jak każda inna. Gdy po 15 minutach od wyruszenia zaczął się szutr byliśmy pewni, że to jakiś krótki, przypadkowy odcinek. Niestety nie chciał się skończyć. Gdy po godzinie ciężkiej wolnej jazdy zaczęły się gór i z jednej strony mieliśmy stromą ścianę, a z drugiej równie stromą przepaść, nie było nam do śmiechu. Owszem – było co podziwiać, bo widoki zapierały dech w piersiach…chociaż nie wiem czy ten zaparty dech nie z powodu strachu.

Jeszcze większa trwoga nas ogarnęła, gdy pierwszy mijany samochód – oczywiście terenowy – zatrzymał się widząc nas, a kierowca popukał się w głowę mówiąc, że to niemożliwe żebyśmy tą osobówką dotarli przez te góry do celu. Radził nam zawrócić…Jasne tylko jak? Droga na jedno auto, obok przepaść…Pomyśleliśmy, że skoro jesteśmy w połowie drogi to czy wrócimy, czy pojedziemy dalej to jedna cholera. Przecież gorzej być nie może. Mogło. Było stromo, droga coraz bardziej kręta, tak samo wąska, a dodatkowo pojawiły się muldy. Gdyby nie to, że Wojtek celowo jechał kołami po koleinie moglibyśmy się bez trudu w nich zakopać.

No nic… cały czas w napięciu jednak z aparatem w ręku. Są też tu sympatyczne zwierzaki i nie tylko…

Docieramy na sam szczyt!

Gdy droga stała się bezpieczniejsza, czyli przede wszystkim skończyła się z jednej strony przepaść – odetchnęliśmy. Znów można się było śmiać, cieszyć i czekać na asfalt

Jak sądzicie…ile można jechać 53 km? Dwie godziny? Trzy?…jechaliśmy ponad cztery godziny, i gdy wreszcie koła naszego auta poczuły asfalt – byliśmy w niebo wzięci. I pewni, że teraz już wszystko będzie dobrze.

Adrenalina schodziła z nas błyskawicznie. Może za szybko – bo gdy dotarliśmy do gorących źródeł nikt z nas nie miał ochoty wychodzić z auta. Cel był jeden – Gijokastra.


SREBRNE DACHY

To miasteczko to wyzwanie jeśli chodzi o poruszanie się po nim autem. Wąskie drogi starego miasta, mijanki na zakrętach z autobusami, no i nachylenie drogi pod kątem 45 stopni.

Nie bez trudu znaleźliśmy nasze lokum. Duży pokój w niezależnym domu w którym były tylko 3 wielkie pokoje z tarasami. Czystość jak zawsze na wysokim poziomie.

No to idziemy na popołudniowy i wieczorny spacer.

Mnóstwo ludzi siedzi w ogródkach kawiarnianych. Miasto żyje. Jest magicznie. Idziemy w kierunku Starego Bazaru.


STARY BAZAR

Stary Bazar w Gjirokastra, nazywany przez miejscowych „Qafa e Pazarit” stanowi centrum Starego Miasta. Historia Bazaru sięga XVII wieku. Właściwie z tego okresu niewiele zostało. Źródła podają, że niszczycielski pożar nawiedził stary bazar w XIX wieku.

Następnie bazar został całkowicie przebudowany. Dlatego budynki mają taką samą architekturę, niektóre 2, a inne 3 kondygnacyjne, ale są bardzo podobne. Pierwsze piętro to miejsce, w którym przez cały dzień pracował rzemieślnik, a drugie piętro w każdym z nich służyło innym celom. Niektóre sklepy miały tylne drzwi, z których korzystał tylko właściciel. Natomiast od frontu wybudowano chodnik dla ludzi, co było czymś niespotykanym na innych bazarach z tego samego okresu.

To, co zastajemy dzisiaj, jest zachowane w najlepszy możliwy sposób. Promienisty kształt jest bardzo interesujący, jeśli spojrzeć z góry, z lotu ptaka –  na przykład kamerą Antka – dostrzegamy poza pięknymi srebrnymi dachami pewną symetrię. Nadal jest jeszcze kilku rzemieślników, pracujących po staremu, jak za dawnych lat. Na tym bazarze można kupić wiele pamiątek, koszulek, rękodzieła, zasłon, dywanów oraz mnóstwo magnesów reprezentujących różne atrakcje regionu Gjirokastra.


SPACEROWO

W promieniach słońca snujemy się ulicami miasta, podziwiając wystawiane przez sklepikarzy rękodzieło.

Nie sposób oprzeć się pysznej kawie w przeuroczych kawiarenkach. Musimy przyznać, ze są niezwykle dekorowane. Kreatywność właścicieli okazuje się tutaj niebywała.


OBELISK

Spacerując wypatrujemy w jaki sposób dojść do znanego Obelisku. Pomnik ten znany jest jako „Mëmëdheu (Ojczyzna) ABC” i celebruje język albański. Obelisk znajduje się na najwyższym szczycie miasta Gjirokastra. Z tego miejsca widać całe miasto i całą dolinę Drinos. Pomnik Obelisk jest zbudowany w pobliżu miejsca pierwszej szkoły Gjirokastra (1908), ma na celu naukę i używanie języka albańskiego pod okupacją osmańską i jest symbolem edukacji w Albanii.


ZABYTKOWE DOMY – SKENDULI

Dla komunistów solą w oku były bogate rodziny kupieckie zamieszkujące miasto. Starano się usuwać majętnych ludzi z ich własnych domów. Często w tym celu pozbawiano ich własności lub dokwaterowywano im licznych, obcych współmieszkańców. Przyczyniło się to do upadku zabytkowej tkanki architektonicznej miasta. Rodziny takie jak: Zekate, czy Skenduli odzyskały po latach swoje domy i dość szybko zamieniły je w obiekty muzealne.

Jeśli naprawdę chcesz poznać najlepiej zachowany dom z XIX wieku, wizyta w domu Skenduli jest koniecznością. W czasach komunistycznych było to oryginalne muzeum etnograficzne. Jednak teraz, gdy dom wrócił do prawowitego właściciela, jest otwarty dla zwiedzających.

Za wstęp płacimy 2 E, a oprowadza nas sam właściciel, obdarzony wspaniałym poczuciem humoru. Świetnie sobie radzi po angielsku, a dla mnie specjalnie mówi po francusku.

Wszystko w nim jest całkowicie oryginalne i jest podobno najbardziej autentycznym budynkiem w Gjirokastrze, liczącym ponad 300 lat (wybudowany w 1823 roku).

Właściciel domu, Nasip Skenduli, potomek rodziny, która go zbudowała, jest niesamowitym gawędziarzem. Wyjaśnia wszystko na temat domu i procesu konserwacji.

Co sprawia, że ​​dom Skenduli jest tak wyjątkowy? Jego struktura wskazuje, że był to najbogatszy dom w Gjirokastrze, ponieważ miał 9 kominków, 6 łazienek, 12 pokoi, 44 drzwi, 64 okna i 4 łaźnie tureckie.

Wiele pomieszczeń zachowało się w oryginalnym stanie i to jest niesamowite. Nawet na zewnątrz otaczający mur obronny ma 17 metrów i jest również oryginalny.

Znajduje się w pobliżu Muzeum Etnograficznego, czyli dawnego domu albańskiego dyktatora Envera Hoxhy.

Żartując o pierwotnym domu swojego sąsiada Hodży, Nasip Skenduli mówi: „Jego pierwotny dom ma tylko jeden kominek, więc jego rodzina nie była bogata, ale udało mu się odbudować swój dom na dużo większy, kopiując inne domy i zabierając z nich wiele przedmiotów pokazujących pierwotne życie ludu Gjirokastrian sprzed 300-400 lat temu”.


ZAMEK

Zamek Gjirokastry jest jednym z największych na Bałkanach. Znajduje się na wzgórzu z widokiem na miasto, będąc świadkiem historii całego regionu na przestrzeni wieków. Data budowy tej fortyfikacji jest wciąż niejasna. Według archeologów miejsce to było zamieszkane od IV-V wieku.

Wewnątrz zamku można zobaczyć Wieżę Zegarową, scenę festiwalową, Muzeum Zamkowe i wspaniałe widoki na dolinę. Na terenie zamku znajduje się również odzyskany odrzutowiec sił powietrznych USA z ciekawą historią, jak się tu dostał. Niektóre plotki mówią, że siły albańskie zestrzeliły samolot podczas zimnej wojny (1957). Inni twierdzą, że samolot był amerykańskim odrzutowcem szpiegowskim i został zmuszony do lądowania na lotnisku Rinas w grudniu 957 po wystąpieniu problemów mechanicznych i zboczeniu z kursu. Pilot wrócił do USA. Samolot znajduje się obecnie w Muzeum Broni w Gjirokastrze i przez długi czas był uważany za amerykański samolot szpiegowski.


MECZET I OSTATNIE SPOJRZENIE NA MIASTO

Cechą charakterystyczną Gjirokastra jest intensywne wykorzystanie kamienia w budowie domów, które wyglądają jak małe twierdze. Dodatkowo ulice są brukowane i prowadzą do Baazaru. Po drodze można odwiedzić Meczet Gjirokastra (Meczet Bazaaru) zbudowany w 1757 roku. Ze względu na wszystkie te cechy Gjirokastra jest również znane jako “Miasto kamienia”.

Widoki naprawdę nas zauroczyły. Wyjeżdżając raz jeszcze spoglądamy na Stary Bazar i na panoramę starego miasta.

Czas na kolejne piękne miejsca. Jedziemy zachwycać się cudownym Blue Eye i ruinami…a potem najpiękniejsza część wybrzeża albańskiego – Ksamil

komentarzy 6

Skomentuj MangoMania Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *