Azja,  Kambodża

PHNOM PENH – KRWAWA STOLICA – FOTORELACJA

Historia świata jest bezwzględna – jest wiele miejsc, w których przelewała się krew niewinnych ludzi. Ale to co sie działo w Kambodży pozostanie w mojej głowie i w sercu na zawsze. Kambodża  jest krajem z niezwykle ciekawą, ale i bolesną przeszłością. Po latach wojen, walk domowych i eksperymentów społecznych dopiero od niedawna cieszy się względnym spokojem.

Legendarny rodowód Imperium Khmerskiego wywodzi się z historii o induskim Księciu Preah Thongu, który został wygnany z Delhi przez swojego ojca. Objawiła mu się kobieta – wąż, córka króla węży Nagaradży. Oczarowała go swoi swawolny tańcem na piaszczystym brzegu. Preah Thong pojął ją za żonę, a Nagaradża podarował im nowy ląd, który wynurzył się z wody. Tam założyli królestwo i zbudowali świątynię. Ląd nazwali Kambudżą.

Kambodża należy do jednych najbiedniejszych krajów Azji. Mieszkańcy dzisiejszej Kambodży są potomkami wojowniczych Khmerów, którzy 1200 lat temu stworzyli wspaniałe imperium. O Khmerach, zwłaszcza tych Czerwonych jeszcze napiszę…

Do Kambodży lecieliśmy z Tajlandii. Lot linią Air Asia trwa niecałą godzinę i był jak zwykle bardzo spokojny. W tych samolotach czuję się jak u siebie.

Większość osób zaczyna i kończy zwiedzanie Kambodży w świątyni Ankor Wat. My postanowiliśy dać szansę również stolicy. Bardzo dobra decyzja. Stolica ujęła za serducha. Ten wpis będzie tylko jej poświęcony i temu co w pobliżu.

Przed lotniskiem w Phnom Penh czekają na turystów riksz i taksówki. Wystarczy jednak wyjść kawałek za bramę lotniska by wziąć rikszę 30% taniej. Ta przed lotniskiem czekają riksiarze, których najprawdopodobniej nie stać na wjazd na teren lotniska. Zatem nie tylko zadbacie o zawartość portfela, ale i wspomożecie tych, którym najtrudniej. Należy pamiętać, że Kambodża to jeden z najbiedniejszych krajów Azji. Podobno około 1/3 ludzi żyje za mniej niż 1 $ dziennie. Zatem wsiadamy i wpadamy w zakorkowane ulice. Warto mieć ich pieniądze. Co prawda bankomaty wypłacają zarówno Riele Kambodżańskie, jak i dolary, jednak opłaca się bardziej jak wszędzie zresztą płacić lokalnymi pieniędzmi.

W stolicy zdecydowaliśmy się na hotel King Grand Boutique Hotel – położony przy głównym placu i Parku Botum, kilka kroków od Pałacu Królewskiego. Postanowiliśmy, że w każdy z hoteli musi być basen, by po kwietniowych upałach schłodzić się tyle razy ile będziemy mieli na to ochotę. Poza tym jest z nami Igor – uczestnik wyprawy równoprawny – jemu też się coś należy. W hotelu mieliśmy przewspaniałe śniadania. Najwspanialszy był jednak personel. Obsługa na najwyższy poziomie, zaraz po Indiach. Tajlandia została w tyle.

Tuk tukiem, spod hotelu jedziemy do oddalonej nieco głównej świątyni miasta – Wat Phnom. Tuk tuk wiezie nas za 2 $, wzdłuż Mekongu.

Świątynia jest piękna, usytułowana na wzgórzu, więc wspinamy się po wielu schodach. Świątynie są pełne przepychu, pełne pięknych malowideł i skąpane w złocie.

Pod względem architektonicznym przepiękne wydaje nam się Muzeum Narodowe Kambodży. Wspaniała symetria, elegancja zatopiona w zieleni.

Kambodża to wspaniałe zabytki, ale nim dotrzemy do kolejnego, do Pałacu Królewskiego, zatapiamy się w ulicy…zaczynamy nasze podróżnicze „podglądactwo”, chłoniemy zachowania zwykłych ludzi, przyglądamy się im, zaczepiamy ich trochę z serdecznością.

Zwiedzanie Pałacu podzieliliśmy na dwie części – po ogólnym rekonesansie poszliśmy jeść i pływać w basenie .Mieliśmy już za sobą Świątynię i Muzeum Narodowe , a cały czas towarzyszyło nam 400C. Dbając więc o zachowanie równowagi i przyjemności ze zwiedzania, oddaliśmy się cielesnym rozkoszom…bo wierzcie mi – kąpiel między zwiedzaniami w takim upale była tym, czego pragnęłam najbardziej.

Srebrna Pagoda

Preah Vihear Preah Keo Morakot – świątynia buddyjska

…a wieczorem…oczywiście po basenowych wariactwach poszliśmy na plac przed Pałacem, poczuć życie lokalnych, posmakować znowu czegoś, powdychać zapach Mekongu.

Igor nie chciał wrócić do hotelu. Kolejnego dnia wyciągał nas znowu.

Życie rodzinne Kambodżan kwitnie na placach , na trawie w parku…nie tylko przed kompem..

Niezwykle interesujące pod względem historycznym, ale również wstrząsające obiekty, to pomniki i miejsca pamięci związane z reżimem Czerwonych Khmerów i tragiczną historią Kambodży z okresu 1975-1979. Wymienić tu można choćby najsłynniejsze z nich: leżące niedaleko Phnom Penh Pola Śmierci – miejsce śmierci tysięcy ludzi, w tym kobiet i dzieci oraz Tuol Sleng, czyli słynne więzienie S-21, gdzie torturowano i uśmiercano więźniów.

W Kambodży w okresie 3,5-letnich rządów Pol Pota spośród 7,5 mln mieszkańców Kambodży z głodu, chorób i w wyniku egzekucji zginęło ok. 1,7-2,5 mln ludzi. Pol Pot w udzielanych wywiadach nie uznawał swojej odpowiedzialności za te zbrodnie.

O czasach swoich rządów mówił: byliśmy jak dzieci uczące się chodzić, walczyłem nie po to, aby mordować ludzi, naszą walkę prowadziliśmy, by zapobiec wietnamizacji Kambodży, moje sumienie jest czyste.

Ja byłam bardzo przejęta, zwiedzając pola śmierci i więzienie. Zaczynamy od Pól śmierci. W dalszym ciagu na ziemi leżą i wystają z ziemi ludzkie kości. A drzewo do którego przywiązywano dzieci na nogę by roztrzaskać głowę o pień…jego widok…sprawiły, że łzy same napływały do oczu.

W więzieniu 21 nadal w celach jest krew na sufitach i na ścianach.

i jeden z dwóch ludzi, którzy przeżyli. Niedawno czytałam wywiad z nim. Koszmar.

To był naprawdę trudny dzień. Postanowiliśmy wieczorem popłynąć Mekongiem, wrócić do parku pełnego rodzin.

Śmieci to chyba wizytówka Azji. Warto zwrócić uwage na barki – to są domy. Tak się mieszka. Tak się żyje w tym biedym kraju.

 

Ostatnie nocne ujęcia. Pomnik Niepodległości, a poniżej Pomnik Króla Ojca Norodom Sihanouk

I nocny autobusem…fantastycznym i wygodnym jedziemy do Siem Reap

Do zobaczenia w najpiękniejszej świątyni !

 

 

komentarze 3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *