Azja,  Indie

JAIPUR – RÓŻOWE MIASTO INDII – CO ZWIEDZIĆ I ZA ILE

Jaipur określane jest popularnie „Różowym miastem”. Wynika to z barwy fasad budynków w obrębie Starego Miasta. Jaipur to jedno z najczęściej odwiedzanych miast Indii – stolica Radżastanu . Opinie na temat tego jednego z wierzchołków złotego trójkąta znalazłam przeróżne. Jedni kompletnie odradzali, proponując ominięcie szerokim łukiem, inni byli bardziej neutralni. W sumie nie spotkałam się z entuzjastycznymi opiniami. A nie wiem czemu, bo dla nas akurat to miasto było jednym z piękniejszych i ciekawszych na całej trasie.

Na Jaipur przeznaczyliśmy 2 noce. Mieliśmy w sumie dwa i pół dnia. Wystarczająco by zobaczyć to co w samym mieście, jak i na jego obrzeżach.

Mimo, że miasto jest zakorkowane, to w logistyce zwiedzania jest naprawdę proste.

Można brać tuk tuka z punktu do punktu, lub na cały dzień. Niżej opiszemy jak my to zorganizowaliśmy i co po kolei zwiedzaliśmy by nie dać się tłocznym ulicom.

Przyjeżdżamy do hotelu Comfort Inn Sapphire i bardzo wesoły pan recepcjonista, żartując sobie z nas i z nami, sprawnie nas melduje. Otwieramy drzwi pokoju i … o tak! Tego nam było trzeba. Piękny pokój z powitalnym koszem owoców i przekąsek. Cieszymy się nim jak dzieciaki i po szybkiej zmianie garderoby, prysznicu, od razu pędzimy w miasto, a właściwie poza miasto.

  1. Łapiemy tuk tuka i jedziemy do oddalonej nieco świątyni małp. To kompleks kilku świątyń, które upodobały sobie okoliczne małpki, zachęcane przez amatorów ich karmienia.

Oczywiście weszliśmy do środka zachęcani przez mnichów – ci nas wysmarowali czymś na czole, ręce obwiązali sznureczkami na szczęście i pobłogosławili w jakiś tylko im znany sposób. Chyba po raz pierwszy karmiłam małpy bezpośrednio z ręki. Cudne uczucie. Małpa jedną ręką trzymała moja dłoń – niezwykle delikatnie, a drugą wybierała sobie pyszności. Dotyk najbardziej soft.

Poprosiliśmy tuk tukowca by podwiózł nas do centrum starego miasta. Chcieliśmy już dzisiaj zobaczyć Hava Mahal nocą. Prezentowała się pięknie i okazale. Jest efektownie podświetlona, a to dodatkowo podkreśla piękno witraży.

Nie zdecydowaliśmy się na tuk tuka wracając w nocy do hotelu. Długo szliśmy na nogach zerkając na toczące się życie. Jak w tyglu, wszystko się mieszało,  zapachy, kolory i towarzyszący temu hałas klaksonów wzmagany przez niewyobrażalne korki. Takich jeszcze w życiu nie widziałam. Teraz gdy będę chciała ponarzekać na korki u Nas, wystarczy że przypomnę sobie Jaipur.

Następnego dnia rano wynajmujemy tuk tuka na cały dzień za 35 zł czyli 700rs i najpierw kupujemy bilet do obiektów, które chcemy tego dnia zwiedzić. W Jaipur można trochę zaoszczędzić –  kupując bilet COMBO, za 1000 rs ( 50 zł) wchodzimy do:

– muzeum Alberta

-Amber Fort

-Hava Mahal

-Jantar Mantar

-dwóch ogrodów

2. My zaczynamy od Muzeum Alberta. Już w nocy zwrócił naszą uwagę – był pięknie podświetlony. Za dnia równie pięknie się prezentuje. Architektoniczna perła, jakże odmienna w stylu od innych zabytków Jaipur. Chociaż właściwie, każdy zwiedzany obiekt w tym mieście był wyjątkowy i innych od innych. Muzeum jest bardzo ciekawe nie tylko z zewnątrz. W środku znajdują się zbiory ślicznych grafik, rysunków, instrumentów muzycznych, ale i waz i przedmiotów sakralnych. W podziemiach cała sala jest poświęcona Egiptowi

Zanim pojedziemy dalej – nieco widoków typowej ulicy. Jaipur nie różni się pod tym względem od innych miast Indii. Podobne obrazki można spotkać w każdym innym. I w każdym uwielbiam ten zgiełk, nieład, niby chaos, ale tylko niby…bo w tym chaosie wszyscy świetnie się odnajdują.

Wózek na kółkach, jakaś waga, odważnik z kamienia – i biznes kwitnie. Przypomina mi się dzieciństwo, gdy jako mała bawiłam się w sklep.

A tutaj proszę, jaka precyzja w ekspozycji. Merchandising na wysokim poziomie.

Mam takie żelazko! Jak widać może być nadal bardzo użyteczne, a nie wyłącznie reliktem przeszłości. W Indiach przeszłość miesza się z teraźniejszością i nowoczesnością…

I oto dlaczego miasto zwane jest różowym

3. Z muzeum jedziemy do Hava Mahal. Fasada Pałacu Wiatrów utrzymana jest oczywiście w tonacji różu. Najpierw oglądamy ją ponownie z zewnątrz, z różnych perspektyw, również z tarasu knajpy naprzeciwko. Wspinamy się więc po schodach na samą górę z nadzieją na zimne piwo. Facet szeptem konspiracyjnym coś dziwnie tłumaczy, że może nam załatwić jeśli pójdziemy do jego sklepu. Ochota nam przeszła. Popodziwialiśmy więc budowlę, naprawdę świetnie się prezentującą i z tego poziomu. Sama konstrukcja stanowi gigantyczną, pięciokondygnacyjną fasadę, przylegającą do kompleksu Pałacu Miejskiego. Hawa został wzniesiony pod koniec XVIII w. na rozkaz maharadży Pratapa Singha dla jego żon, konkubin i dam dworu, które miały pozostawać niewidoczne dla osób z zewnątrz. Ich piękno mógł podziwiać tylko maharadża. Był to więc rodzaj zasłony, odgradzającej od świata pałacowe apartamenty. Jedyny kontakt ze światem zewnętrznym zapewniały kobietom 953 malutkie okienka, przez które obserwowały codzienne życie ulicy i mogły wybierać towary przynoszone przez ulicznych handlarzy. Zwiedzając myślałam jak smutno musiało być tym żonom zamkniętym w Pałacu, mimo jego piękna. Bo piękny rzeczywiście jest. Wewnątrz architektura, zdobienia, krużganki są po prostu fascynujące. Spędziliśmy tam sporo czasu.

Wejdźmy jednak do środka. I przenieśmy się na chwilę do czasów, w których Pałac zamieszkiwały żony.

4. Jantar Mantar – Dżai Singh lubił astronomię bardziej niż wojnę i planowanie zabudowy miejskiej. Efektem tej pasji było 5 zbudowanych według jego projektów obserwatoriów astronomicznych. Największym i najlepiej zachowanym jest właśnie Jantar Mantar w Jaipurze. To miejsce kompletnie mnie zaskoczylo. Nie będąc znawczynią astronomii nawet planowałam je pominąć. Jednak uwagę moją zwróciły budowle widoczne zza ogrodzenia. Wydały mi się na tyle inne i ciekawe, że skoro mam bilet Combo to postanowiłam wejść. Cóż najwyżej mogę szybko wyjść. Urządzenia były tak ciekawe, inne, niespotykane, ze zostaliśmy i to całkiem długo. Nic dziwnego, że to miejsce uchodzi za wyjątkowe nawet w świecie. Znajduje się w nim 18 instrumentów z lat 1728-1734, z których wiele wykonał on sam. Mimo ich niekwestionowanej użyteczności (niektóre nadal się wykorzystuje do przewidywania, jak gorące będzie lato, czy też kiedy nadejdzie pora monsunowa i jak długo będzie trwać), obserwatorium przypomina wystawę sztuki współczesnej.

5. Czas na oddalony ok 10 km od Jaipur Amber Fort. Parking znajduje się u stóp fortu i trzeba trochę w tym upale dojść na nogach pod górę. Są ranne opcje wjazdu na grzbiecie słonia, ale na to bym nie wpadła z racji przekonań, można też wynająć dżipa za 450 rs. Nie, nic z tego postanawiamy sprawdzić kondycję. Tak jakby było co sprawdzać. Ale dotarliśmy. Po przekroczeniu Bramy Słońca dociera się na dziedziniec, skąd rozpoczyna się zwiedzanie kompleksu pałaców, pawilonów, ogrodów i świątyń. Sama już nie wiem czy ten nie był najpiękniejszy jaki widziałam. Przepiękny. A Pałace w nim zachwycały kolumnami, kolorami i zdobieniami. Nie mogliśmy opanować zachwytów, bardzo różnie się objawiających, a to nadmierną ilością zdjęć, a to nawoływaniem się lub pospiesznym przemieszczaniem z miejsca w iejsce, tak jakby miało coś zaraz zniknąć. A przecież stoi już długo. Amber było stolicą radżputów Kaććwahy od 1037 do 1727 r. (kiedy to Sawai Dźai Singh II przeniósł ją do Jaipuru). Z racji położenia (fort okalają wzgórza Arawalli) Fort stanowił i stanowi po dziś dzień idealną wręcz fortecę. Zbudowany z żółtego i różowego piaskowca oraz białego marmuru okazale prezentuje się w blasku słońca.

Najpierw nieco widoków z trasy.

  1. Jadąc z powrotem z Fortu Amber zatrzymaliśmy się na chwilę przy „Pałacu na wodzie”

Jaipur wpisaliśmy na listę ulubionych miast. Spędziliśmy w stolicy Radżastanu wspaniałe chwile. Nie wyobrażam sobie by brakowało tego miejsca na trasie.

Ale jak to mówią…wszystko co dobre….Przed nami jeszcze sporo ciekawych miejsc. Nocnym pociągiem odjeżdżaliśmy do Bikaner by zobaczyć świątynię szczurów Karni Mati

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *