Azja,  Bez kategorii,  Filipiny

EL-NIDO – TOUR C – WIDOKOWY I LAZUROWY

Uwielbiam piękne widoki, perspektywę i przestrzeń. Tour C dostarczył nam wszystkiego tego i jeszcze więcej. Płynąc na tej łupince wśród pięknych ostańców, odważnie wznoszących się do góry czułam się jak mróweczka, a gdy stanąłam na szczytach tych skał i spojrzałam przed siebie – poczułam mocniej bijące serce.

Kolejny dzień – idziemy za ciosem- kolejny trip. Tym razem C – Był najbardziej wątpliwy z powodu odległości, i tym większa była nasza radość, że go tak szybko zrobimy. Tym bardziej, że jeszcze poprzedniego dnia wszystkie agencje zgodnie twierdziły, że przez najbliższe dwa tygodnie nie będzie szans na jego realizację. No to nam się udało. I to bardzo. Bo jak się okazało, faktycznie po naszej wycieczce, na kolejne dni ten trip odwołano znowu na jakiś czas. Tym razem popłynęliśmy dzięki organizacji Niko – chłopakowi odkrytemu przez nasza forumową koleżankę. Chłopak bardzo miły i w porządku. Zorganizował nam wycieczkę chyba po kosztach. Plan wycieczki to Helikopter Beach, Hidden Beach, Star Beach, Secret Beach i Matinloc. i Matinloc.

To co? Płyniemy! Tym razem łódka jest nieco większa, uczestników imprezy też więcej, więc znaleźliśmy sobie wygodne lokum. A za nami już zaczyna być widać Helikopter Beach

Prawda, że przypomina helikopter? 

Dobijamy łódką niemal do brzegu, wyskakujemy i już można biegać po białym, miękkim piasku…

Gdy podpływaliśmy do Hidden Beach…już tak łatwo nie było. Trzeba było zejść z łódki dużo dalej od brzegu i dopłynąć. Niby nic ale rafa niemal wystawała z wody…a gdy się zapomniało butów to trochę bolało…

Z perspektywy lepiej widać brzeg, więc gdy po lewej zauważyliśmy uroczą, schowaną zatoczkę –  postanowiliśmy oderwać się od grupy i najpierw do niej popłynąć lub jak kto woli podejść w bólach między rafą. Wyglądała na bardzo malowniczą dzięki otaczającym skałom.

no i cała zatoczka nasza

Dopiero po jakimś czasie, gdy się nasycyliśmy pobytem tutaj, przeszliśmy do właściwej zatoki Hidden Beach

Płyniemy na obiad, który ma być podany po sąsiedzku Star Beach

Ale po takim obiedzie trzeba odpocząć, z deserkiem po prawej

Czas na Secret Beach – Sekretną Plażę, faktycznie ukrytą. Dopływaliśmy do niej przedzierając się przez wzburzone fale. Nie było to zbyt przyjemne. Ale widok jak zwykle w takich wypadkach – wynagradzał!

I ostatnie zachwycające miejsce to Matinloc.  A oto ostaniec na którego za chwilę się powspinamy. Piękny z każdej strony.

Mogę z całą pewnością powiedzieć, że tripy są fantastyczne! Tak piękne widokowo, tak mimo podobieństwa na pierwszy rzut oka – różnorodne i urozmaicone, że możnaby tak codziennie…gdyby nie to, że są jednak nieco męczące. Dlatego kolejnego dnia chcieliśmy zmienić formę aktywności…by znowu powrócić na kolejny trip. Ale o tym następnym razem

 

komentarze 4

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *