City Break,  Europa,  Holandia,  Maastricht,  Podróże

MAASTRICHT – SIELSKIE ANIELSKIE

Chyba mogę powiedzieć o sobie, że jestem fanką około weekendowych wypadów do miast i miasteczek Europy. To oczywiście za sprawą tanich linii lotniczych, dzięki, którym piękne miejsca stały się bliskie jak na wyciągnięcie ręki. Tym razem wybór padł na Maastricht. Niewielkie miasto położone malowniczo nad rzeką Mozą.

Lądujemy na maleńkim lotnisku. Zupełny minimalizm. Przechodzimy z terminala przez drogę do przystanku autobusowego i po pół godzinie jazdy autobusem nr 30 jesteśmy u celu naszego wypadu. Jadąc zachwycam się holenderskimi domkami. Znowu minimalizm. W pięknym wydaniu. Są jak z obrazków szkolnego elementarza. Nie mogłam od nich oderwać wzroku. Zachwycały mnie też wystroje okien. Na każdym z nich ustawione były przez właścicieli przeróżne figury, ozdoby, zwisały różne girlandy, elementy drewniane. Każde okno to inne niepowtarzalne dzieło.

Przepływająca przez miasto Moza dzieli miasto na dwie części – większość sklepów oraz miejsc pracy znajduje się nad zachodnim brzegiem rzeki, na wschodnim znajduje się słynne Bonnefantem Museum, stacja kolejowa i przystanek autobusowy na którym kończy swój kurs autobus z lotniska. Spacerkiem, przez most można przejść do centrum.

Mosty, a zwłaszcza jeden z nich, były w pewnym sensie powodem naszej wizyty w Maastricht. Mam tu na myśli Most Św. Serwacego , który jest uznawany za najstarszy most w Holandii, mimo, ze został znacznie odbudowany po drugiej wojnie światowej. Jest on wapiennym mostem o długości 160 metrów ma szerokość 12 metrów. Część mostu stanowi most podnoszony o długości 55 metrów. Jeśli kojarzycie Maastricht ze zdjęć, to z dużym prawdopodobieństwem widzieliście na nich właśnie ten most. To taka widokówka miasta.

Nie tylko most nazwano od Św. Serwacego, ale o tym za chwilkę. Teraz czas hotel. Mieści się w ścisłym centrum , przy Placu Vrijthof – w centrum miasta zamkniętym dla samochodów. Jest on najbardziej popularnym rynkiem w mieście, znajdują się tutaj dobrze znany puby oraz restauracje. Jest też nasz hotel La Colombe. Tylko, żeby się wspiąć do pokoju, trzeba mieć niezłą kondycję. Strome liczne, niekończące się schody…a sam pokój to takie maleństwo z umywalką i zakamuflowanym prysznicem. Na szczęście ani nam, ani naszym znajomym to bardzo nie przeszkadzało. Ale już wiem, że stosunek ceny do jakości będzie w Holandii słaby. Mimo to humory nam dopisują. A oto nasz doskonale zlokalizowany hotel.

i  widok z okien

Okolice Placu

Od razu włączył nam się szwendacz zwiedzaniowy i po szybkim odświeżeniu się w znalezionym jednak prysznicu udaliśmy się na rozpoznanie terenu. Miasto jest małe, ale mnie zachwyciło. Bardzo dużo pięknych miejsc, fantastycznych zabytków. Zaczęliśmy od Bazyliki Św Serwacego. Bazylika jest kościołem głównie w stylu romańskim, stoi zaraz obok kościoła Świętego Jana, który jest kościołem gotyckim. Oba budynki znajdują się na rynku główny miasta, Vrijthof. W Bazylice znajduje się także skarbiec, w którym znajduje się kolekcja przedmiotów liturgicznych oraz sztuki sakralnej związanej z patronem kościoła. Kolekcja jest jedną z największych tego typu w kraju. Połączenie Bazyliki z Kościołem Sw. Jana sprawia, ze wygląd zewnętrzny obu jest wyjątkowy. Połączenie stylów nadaje tym budowlom ciekawy charakter.

Główny cel czyli Bazylika zdobyty, zatem czas na włóczenie się po uliczkach i knajpkach. Miasto nie jest duże, ale centrum jest urocze. W knajpkach ogromny wybór z sąsiedniej Belgii, pyszne wina i dobre jedzenie. Ku mojej radości można w Holandii trafić na food street. I to w mojej ulubionej wersji –wietnamskiej. Mogłam zatem zjeść małe co nie co z wózka ulicznego.

Spacerując uliczkami miasta trafiliśmy do przedziwnego miejsca, o zaskakującym wnętrzu. Był to przerobiony na hotel kościół. Początkowo się żachnęłam, mówiąc, że są jakieś granice …ale szybko się zreflektowałam, ze przecież to nic złego, że upadające perełki architektury sakralnej zmienia się, zmieniając  ich przeznaczenie, jednocześnie ratując ich byt. Zresztą zobaczcie sami. Wnętrze jest wyjątkowo zgrabnym połączeniem tego co stare, z nowoczesnością . Cudownie zachowane freski korespondują ze współczesnymi obrazami. Nowoczesna winiarnia z gotyckimi sklepieniami. Hotel można tutaj zarezerwować licząc się z odpowiednią ceną za dobę, ale zdecydowanie warto. Na pewno chciałabym w takim miejscu mieszkać.

HOTEL

Przechodząc miedzianym tunelem, przez szklane przesuwane drzwi, wchodzi się do ogromnej przestrzeni.

Strzeliste łuki sklepienia i witrażowe okna. I cisza, jaką można spotkać tylko w świątyniach. Bo to przecież świątynia. XV-wieczny, gotycki kościół w holenderskim Maastricht, należący kiedyś do klasztoru Kruisheren (Zakonu Kanoników Świętego Krzyża), od 10 lat pełni nową rolę – hotelową. Kosztem 14 mln euro powstał designerski hotel z 60 pokojami. Przez wiele lat, zanim został otwarty hotel, kompleks niszczał nieużytkowany i nie było pieniędzy na jego konserwację. Przez ponad dwa wieki kościół nie pełnił funkcji religijnych.

Przy toaletach lampy hologramy

Holendrzy raczej nie mają problemu z wykorzystywaniem wnętrz sakralnych do innych celów. To nie jedyny przypadek zmiany funkcji  podupadających kościołów. Równie bardzo zachwyciłam się księgarnią  w takim właśnie wnętrzu. Miasto Maastricht postanowiło sprzedać jeden taki kościół sieciowej księgarni Selexyz. W taki sposób powstała Selexyz Dominicanen. Księgarnia jest nie tylko przepiękna, ale również można w niej spędzić całkiem przyjemnie czas buszując po regałach, albo napić się kawy i coś przekąsić. Ten konsekrowany w 1292 r. obiekt jest jednym z pięciu najstarszych kościołów w Holandii. Jego duchowa rola skończyła się jednak w 1794 r. Do swojej pierwotnej roli kościół już nigdy nie wrócił. Otwarta w 2006 r. księgarnia szybko stała się popularnym miejscem zarówno dla turystów jak i mieszkańców. W 2008 r. brytyjski „The Guardian” uznał księgarnię z Maastricht za najpiękniejszą na świecie. I rzeczywiście tak jest.

Czułam się jak w bajce. Niepozorne wejście, a w środku skarby

Chyba każdy europejczyk słyszał o Maastricht, z racji podpisanego tutaj Traktatu o Unii Europejskiej. Tak wygląda piękny i okazały Ratusz

Nie mogliśmy pominąć Bazyliki Najświętszej Marii Panny Gwiazdy Morza w Maastricht – Kościół NMP w Maastricht jest jednym z ważnych zachowanych zabytków, reprezentujących romańską architekturę doliny Mozy. Propagatorem kultu Najświętszej Marii Panny w Holandii stał się św. Serwacy, pierwszy biskup Maastricht. Wybudował on na brzegu rzeki Mozy kaplicę poświęconą Najświętszej Marii Pannie. Nazwano ją „Maria na brzegu”.

Wspaniale po Maastricht spaceruje się wieczorem, zabytki są ślicznie oświetlone. Wyobrażam sobie, że cała Holandia jest takim spokojnym miejscem jak to miasto. Holandie naprawdę można bardzo polubić.

To pierwsza moja wizyta w tym kraju i nie ostatnia. Powoli zaczynam doceniać tę część Europy . W ubiegłym roku, tak przypadła mi do gustu Belgia o czym można poczytać tutaj.

komentarzy 9

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *