INICJACJA HAMERÓW – NIGDY TEGO NIE ZAPOMNĘ
Hamerzy niechętnie pozują do zdjęć. Odniosłam wrażenie ze mają dość zacięte wyrazy twarzy, zwłaszcza kobiety i są bojowe. Takie kobiety ALFA …co tam ALFA – raczej ALFA ALFA! Takie o których śpiewa Lady Pank – „…kobiety dzisiaj z byle kim nie tańczą…naturę mają coraz bardziej samczą…”- o to doskonale pasujący do nich tekst.
Ale po kolei…
3 dzień -Wczesna pobudka – 5,45 – dopakowywanie, szybkie wyjście na wczesne śniadanie bo już o 6,30…uhm…chyba PM. Nic do jedzenia, nic do picia. Czas tu biegnie inaczej. Śniadanie o 6,30 oznacza, że zaczyna przychodzić personel. Haha… Oj powoli przywykam. Szkoda czasu (o kurcze Etiopczyk by tak nie powiedział) – coś zjemy w drodze, nie czekamy bo dzisiaj jest poniedziałek i Targ u Hamerów. Z powodu jakiejś buły nie pozbawię się możliwości spotkania z podobno najpiękniejszymi ludźmi południa.
wschód słońca z poziomu tarasu…w minucie zmienia się naświetlenie…bajka dla kochających fotografie.
Droga do Turmi wiedzie przez Konso – do którego wrócimy w odpowiednim momencie. Oglądamy piękne tarasowe pola uprawne przypominające pola ryżowe i słuchamy opowieści o życiu i zwyczajach ludu Konso. U Konso kobiety są silnymi, ciężko pracującymi farmerkami, a mężczyźni mogą mieć takich kobiet 4 i to oficjalnie – w roli żon.
Tarasowe pola gwarantują ziemi ochronę przed wypłukaniem z minerałów.
Na KONSO Przyjdzie czas…teraz jest czas HAMERÓW
Gdy docieramy do Turmi robimy przerwę na kawę, a w tym czasie Wondu załatwia miejscowego przewodnika, z którym ruszamy na market. Miejscowi przewodnicy to wygodna sprawa – Wondu nie musi biegać, tylko w cieniu chłodne piwko popija, a my mamy gościa którego miejscowi traktują jak swojego dzięki czemu jest łatwiej zbliżyć się, pogadać i poprzyglądać im.
Market dzieli się na 2 części – pierwsza jest absolutnie ich – i w tej części odbywa się proces kupna – sprzedaży, barteru ich ziół, przypraw, ziaren, opału, tytoni…czego dusza zapragnie, a druga dusza może uzbierać i na plecach przynieść. To miejsce spotkań towarzyskich, a że dziś ważny dzień – inicjacja to i z wielkim zaangażowaniem toczą się w podgrupach dyskusje. Na marketach za zdjęcia się nie płaci.
Hamerzy niechętnie pozują do zdjęć. Odniosłam wrażenie że mają dość zacięte wyrazy twarzy, zwłaszcza kobiety i są bojowe. Takie kobiety ALFA …co tam ALFA – raczej ALFA ALFA! Takie o których śpiewa Lady Pank – kobiety dzisiaj z byle kim nie tańczą…naturę mają coraz bardziej samczą…- o to doskonale pasujący do nich tekst. Hamerowie uznawani są za najpiękniejszych ludzi w Etiopii. Ja mam swój typ. Zdecydowanie inny. Mnie bardziej podobali się faceci z Bana a Kobiety z Karo. Hamerowie bardzo dbając o swój wygląd noszą specjalne krzesełka. Może i na nich siadają, ale na pewno kładą na nich głowę by podczas snu nie zniszczyć fryzury. Co ciekawe dotyczy to mężczyzn nie kobiet. Kobiety mają plecione włosy tak jak Ebore lecz farbują je…a właściwie pokrywają ochrą z tłuszczem. Im większa zasobność tym więcej tłuszczu .
W efekcie dla mnie – im więcej tłuszczu tym większy wokół nich smród. Zanim zobaczysz Hamerkę …na pewno ją poczujesz. To co dla nich oznaką bogactwa i splendoru dla nas może być czymś zupełnie innym. Ale czy ja mam prawo to ocenić?
Nie .
Przecież ja nawet tego nie rozumiem. Ale czy muszę to rozumieć?
Nie.
Chce zobaczyć, doświadczyć, chcę się zdziwić…chcę się poczuć jak Mały Książe. Chce zwiedzając świat umieć się dziwić…ale tak serdecznie, tak prawdziwie. Mam taką dziwna teorię – jak długo potrafię się czymś dziwić tak długo będę czerpała radość z poznawania. Hamerowie…oj nie zapomnę ich…trochę o nich napisze …napisze to co wyczytałam i to co mówił Wondu.
Zajmują się pasterstwem. Zwierzęta są dla nich bardzo ważne. To dlatego noszą 3 imiona – ludzkie, kozie i krowie. Mężczyżni są przyjaźniejsi niż kobiety. Mogłabym się z tymi chłopakami polubić. Żenią się po 30 a kobiety przed 17 – to miedzy innymi dlatego te szczególne zachowania będące częścią integralną INICJACJI, ale o tym poopowiadam później
MARKET część II
Kolejna część marketu to część dla turystów, a skoro tak to i jest tam Rainbow Tours. Jest i moja kumpela z forum. Góra z górą się nie zejdzie ale forumowicze tak. Nawet setki kilometrów od domu. Mało tego mieszkaliśmy w tym samy miejscu, a zatem wieczorem miło spędziliśmy czas przy ognisku tańcząc przy etiopskiej muzyce pijąc polską wódkę…
Tego dnia po lunchu idziemy na inicjacje. Chyba nigdy tego nie zapomnę. Hamerki wrzeszczały krzyczały. ..i miałam wrażenie ze nasza obecność była im obojętna. Kobiety były jak w transie. Przerażającym.
INICJACJA
Młody chłopiec z plemienia Hammer , chcąc stać się mężczyzną i uzyskać zgodę na założenie rodziny musi przejść ten szczególny proces inicjacji zwany UKULI- BULA. Słowo Ukuli oznacza właśnie tego młodzieńca. Chłopiec wybiera wcześniej jednego dorosłego mężczyznę który jest jego patronem i przygotowuje go do tego ważnego dnia, dbając o prawidłowy przebieg i organizację. Oto i on -mistrz ceremonii
Ogólnie mówi się że są to skoki po grzbietach krów i byków. Ustawia się je w rzędzie około 8 Pierwsza musi być krówka. Ale takie pojmowanie inicjacji to tylko skrót…tylko jeden z jej elementów. Przedstawię ją w całości.
Już z daleka słychać śpiewy i dziwne odgłosy dochodzące z polany…Nie spodziewałam się, że poza skokami po grzbietach byków zobaczę coś jeszcze . Nie wiedziałam że Inicjacja składa się z 3 etapów. Na ten pierwszy na pewno nie byłam przygotowana.
Głównymi postaciami pierwszego etapu są kobiety. Gdy docieramy na polanę naszym oczom ukazują się odziane w skóry Hamerki, przystrojone w dzwonki i metalowe obręcze , które przy każdym ruchu wydają wyraziste dźwięki. Dla mnie to niezła kalkofonia. W dłoniach mają trąbki, przy pomocy których wywołują młodych chłopaków…do bicia. Tyle, że to one chcą być bite. I to mocno. Gdy chłopiec za słabo uderzy potrafią go zbesztać i nakrzyczeć na niego dopominając się o tęgie ciosy. Napastliwość i agresja tych kobiet była przerażająca. Potrafiły się przepychać i kłocić o chłopców domagając się bezwzględnie bicia. Wszędzie leżały ogołocone z liści gałęzie którymi były smagane po rękach placach …a z ciał spływała krew.
Co jakiś czas przerywały bicie na dzikie tańce w kole i wrzaski, odgłosy dzwonkow robiły swoje. Ich zawziętość i determinacja w wyciąganiu facetów na siłę połączona z totalnym lekceważeniem naszej obecności (i dobrze) sprawiały że byłam najpierw zaciekawiona, zadziwiona, przerażona…emocje u mnie zmieniały się z minuty na minutę…chciałam uciec…i zostać…nie wiedzieć tego i popodglądać nieznane mi zachowania. Najpierw pomyślałam…Jezu dzikość…strach mnie ogarnia…potem zaczęłam myśleć o swoich myślach…przecież to nie tak…to jest dla tych ludzi bardzo ważne, miałam wrażenie ze ta zaciekłość wynika z ogromnej wagi. Nie mogłam się nadziwić dlaczego kobieta w zaawansowanej ciąży nie tylko pozwala ale walczy o bicie…zwariowała…moje europejskie myslenie…Usłyszałam oburzoną Włoszkę wołającą – u nas w Europie jak mężczyzna bije to jest rozwód… U nas w Europie…
U nas jest inaczej pod wieloma względami. Nie przyjeżdżam tu by pokazać komuś, że u nas jest lepiej, gorzej…akceptuję tę inność, chcę ją zobaczyć, ale niekoniecznie zrozumieć. Nigdy nie zrozumiem bo żyję i żyłam w innych warunkach. Ale dzięki podróżom mogę zobaczyć, że gdzieś indziej jest inaczej i to nie tak że tylko to co jest mi znane jest jedynie właściwe.
Dlaczego kobiety walczą o cięgi?
Otóż u Hamerów mężczyżni żenią się dość póżno po 30…a kobiety przed 17 rokiem życia. To oznacza, że często są wdowami, na których spoczywa utrzymanie dzieci. Aby zapewnić sobie pomoc ze strony innych członków rodziny wcześniej pokazują są lojalność i oddanie. I tu dochodzimy do rytuału bicia. Na zasadzie wzajemności, gdy zosatją same – zwracają się do młodych chłopców którzy pozostawili na ich ciałach blizny, mówiąc – kochany ja byłam lojalna i oddana, zobacz jakie mam blizny świadczące o tym – teraz czas na odwdzięczenie się gdy ja jestem w potrzebie. Czyli blizny są polisą.
II część INICJACJI
Trwa właściwie w tym samym miejscu, niemal równolegle. Polega na wymalowaniu głównego bohatera i tym samym uroczystym przygotowaniu go do skoków. W tym czasie kobiety już nie powinny być bite i gdy agresywnie na siłę wyciągają młodych chłopców atakując ich i krzycząc, domagając się bicia – bywały odpychane przez mistrza ceremonii. W tej części uczestniczą sami panowie. Odniosłam wrażenie że są dużo spokojniejsi od kobiet, nawet powiedziałabym, że delikatniejsi i subtelni w gestach.
Gdy starali się je bić delikatnie narażali się na krzyki i szarpanie ze strony kobiet, musieli bić skutecznie, rany miały być a krew miała się lać.
Na czym polega druga część – na malowaniu mężczyzn biorących udział w inicjacji.
III część – to tak część główna i najważniejsza dla samego Ukuli. Powinien 4 razy przeskoczyć w tą i z powrotem po grzbietach. A co gdy spadnie? No cóż, może się żenić ale cała wioska na pewno będzie się z niego śmiała. Nie spowoduje to również odwołania 3 dniowej imprezy podczas której piją tańczą i się bawią. Jest tylko trochę wstydu dla biedaczka.
Ta część odbywa się w innym miejscu – musimy do niego dojść, idą też byki i krowy…docierają kobiety, które nadal tańczą krzyczą i wyrywają nam butelki wody. W sumie sama im oddaję kolejną bo widzę ich wycieńczenie.
Chłopak już się szykuje…pomalowany…z wygoloną głową i golutki…ma tylko trochę rzemyków które mają go chronić w sensie zabobonnym – przed złymi siłami.
i wreszcie nadchodzi ten moment…nawet my trzymamy kciuki i czujemy napięcie. Bardzo pozytywnie dopingujemy chłopca.
Wróciłam zmęczona…fizycznie bo trwało do długo…było gorąco. Psychicznie….bo zaskoczyło, przerosło mnie to co widziałam zwłaszcza pierwsza część. Cieszę się że miałam okazję to widzieć, coś zupełnie niepojętego i nie pod publikę. Newet w Wenezueli wśród Indian Warao nie czułam takiego uczestnictwa w prawdziwym nie pod turystów procesie. Pewnie niewiele jest takich miejsc na świecie. Ale jeszcze są. Nigdy tego nie zapomnę. Były chwile kiedy ciągnęłam Wojtka za rękę i mówiłam…- chodźmy…ale było coś wciągającego w tym ich transie, tańcu…coś co sprawiało, że chcesz zobaczyć jeszcze. Strach i zdumienie mieszały się u mnie ze współczuciem – ale to nie było współczucie spowodowane batami. Nie, to przyjmowały dumnie i walczyły o to. Współczułam bo były osłabione…bez picia w upale, w tańcu i transie…spoglądałam w ich zmęczone oczy. Duma nie zniknęła…ale to zmęczenie było takie ludzkie…Nie da się chyba pozostać obojętnym emocjonalnie w Etiopii.
Zmęczeni wracamy do campingu. Otoczenie jest ciekawe. Pod drzewami mango, przy korycie rzeki…Czeka tam już na nas rozłożony namiot…czyściutko, pachnąco o ile tak można powiedzieć w warunkach campingowych.
Marzymy o prysznicu. O ..to osobny rozdział…Buda z dech z brodzikiem i rurą, z której leje się na szczęście ciepła woda. Drzwi zamykane na kamień. I 2 gwoździe – więc można powiesić ręcznik. Kibelki niby europejskie – nie skocznia, obok baniak z wodą i wiadereczkiem do spłukiwania. Ot luksusy!
A oto moja kuchnia:)HACCP! SANEPID! AFRYKA!Ale Hamer mi gotował:)
A takie były śniadanka…włąsny stolik, rezerwacja stała, łono przyrody, naleśniki, omlety, jajecznice…
Obiady dwudaniowe, a zupy Mistrzostwo Świata w kategorii Free Style!A..i jedno przyznać musze…dbałość o detale. Pod namiotem nie zapomniał nawet o różnych filiżankach do kawy i herbaty, serwetkach i tradycyjnych talerzach etiopskich. Na plus!
Pierwszy wieczór na campingu dobiega końca…tym razem jemy kolację nie „u siebie” a idziemy „na miasto”. Indżera z mięsem i warzywa. Pomyślałam ze w Etiopii mogłabym stać się wegetarianką bo warzywa o wiele bardziej mi smakowały niż mięso. Podczas kolacji omawiamy plan na kolejny dzień i po raz pierwszy spieramy się z Wondu, który na kolejny dzień ma plan – „prawie nic”
O nie ja wiem że czasami jestem przerwana i zbyt intensywnie podchodzę do eskapad, ale nie chcę siedzieć na campingu – chcę do plemion – chcę do Omorate.
No coż to mój urlop. W pewnych kwestiach bywam …nazwijmy to – stanowcza
komentarzy 14
sylwia skowyrska
Naprawdę niezwykły tekst … Jestem pod wrażeniem!
wysmakowane
Niesamowite! Czytałam z zapartym tchem!
Eff
Przepiękne zdjęcia i niesamowita historia ale chyba za dużo informacji na raz .. Nie ukrywam, ze czytając to targały mną przeróżne emocje – nie tylko te pozytywne dlatego podziwiam, ze ogladalas to na żywo i na dodatek opisałaś na blogu! Chętnie zerknę na inne wpisy bo uwielbiam ludzi z pasja przekazujących takie treści i informacje, o które ciężko w sieci pełnej idealnych zdjęć 🙂
Edyta
Ewelina…mna tez targaly bardzo rizne emocje. Doskonale cie rozumiem
Adam Bieliński
Piękne fotki. Naprawdę
Edyta
Dziekuje 🙂
beataherbata
Niesamowita wyprawa, z ciekawością przeczytałam i dowiedziałam się czegoś więcej o świecie 🙂
Katarzyna R.
Absolutnie niesamowite 🙂 Wspaniale się czytało i naprawdę dużo ciekawych zdjęć 🙂 Dziękuję za tę podróż <3
Monika Kilijańska
Teraz już wiem skąd blizny na plecach i ramionach. Niesowite!
Edyta
Niesamowite I wstrzasajace
Olga Dąbrowska
Zazdroszczę obcowania z tak inną kulturą!
Angelika Ziętek
Bardzo ciekawy artykuł. Świetnie się czyta i te zdjęcia <3
Edyta
Dzieki 🙂
Life by Bea
Zupełnie nie moje klimaty….