
ISLA MARGARITA – LA ISLA BONITA
Objechaliśmy całą wyspę jeepami, opłynęliśmy łódkami. No jest piękna. Piękna i różnorodna. Ale to co najpiękniejsze dostrzegłam oczywiście – w ludziach. Pełni temperamentu, lubiący zabawę…tańczyli z nami na plaży pijąc rum z plastikowych butelek. Nie mają za wiele pięniędzy, ale mają coś – mają bardzo wiele radości w sobie. Bezcenne.
Oczywiście, że ci ludzie stanowią też niebezpieczeństo i są na wyspie takie miejsca, w których absolutnie nie wolno nam było się zatrzymać, niemniej ich temperament i radość życia jest do pozazdroszczenia. Patrzyłam na nich tymi niebieskimi oczami europejki i myślałam – też tak chce…przecież te sporo ode mnie grubsze kobiety, krągłych kształtów, ruszają się tak, że nie mogłam oderwać wzroku. Taniec we krwi, a krew gorąca. Poczułam się zupełną sztywniarą. Nie chcę tak! Chcę tańczyć z nimi! Ale zanim dołączymy do rozbawionego towarzystwa, wróćmy do początku wycieczki.
Jeepy były 2 – nasza grupka zmieściła sie do nich. Niestety przypadł nam nerwowy kierowca, średnio komunikatywny, ale kto by się nim przejmował. Wieź nas chłopie ku przygodzie.
Obrazki z drogi…na uwagę zasługują piękne płoty, którymi się otaczają, i które stanowią nie tylko zabezpieczenie, ale i ozdobę. Czyli tak jak u nas, tylko nieco inaczej.
Zaczynamy od El Valle del Espiritu Santo gdzie znajduje się śliczna Basílica Menor de Nuestra Señora del Valle.
Później docieramy do Castillo de Santa Rosa, który jest położony na obrzeżach miasta. Jest to jeden z siedmiu fortów wybudowanych na wyspie, aby chronić je przed atakami piratów. Zapewnia wspaniałe widoki.
Następnie udajemy się do Parku Narodowego Laguna La Restinga.
Tu czeka na nas lódź, którą poplyniemy przez labirynt drzew „mangrove” Widoki rewelacyjne. Siedzimy na łódeczce z Urugwajczykami i chłoniemy to co wokół nas.
Zastanawiacie się co to jest? To są moje ukochane ostrygi. Ta część wycieczki była bardzo przyjemna, wiatr we włosach…Mogłabym tak jeszcze dłużej, choć muszę przyznać, że około 2 godzin płynęliśmy.
Potem było coraz przyjemniej…kierunek lunch, a po posiłku czas na plywanie oraz spacery po rozleglej plaży Punta Areas. To chwila relaksu przed „prawdziwą jazdą terenową” w kierunku plaży La Carmela, podczas której podziwiać będziemy piękne widoki wyspy, a na samej plaży – tańczyć!
Zapraszam do terenówek, i podziwiamy obrazki sielskie. Taka oto typowa zabudowa…
…typowy sklep
i zwykłe życie…I znowu życie toczy się przy rzece -jak w Afryce. Uwielbaim takie obrazki.
Lunch jedliśmy w takich okolicznościach przyrody. Ale nie mogłam się oprzeć pokusie deseru – a na deser były….? Ostrygi! Sama plaża naprawdę była piękna.
Najlepsze przed nami. Cóż właściewie już wszystko napisałam o tych chwilach…jazda terenówkami po wertepach zakończyła się na plaży. Plaża taneczna – podjechali w tym czasie Wenezuleczyce otworzyli auta, włączyli muzykę, do plastikowych butelek po czymś wlali rum, zabarwili colą, wycisnęli limonki i zaczęło się – ruchy ciała, krążąca butelka, śmiech i zabawa.
I taką Wenezuelę zapamiętałam. Nawet jeśli jest to tylko przystawka i przedsionek Karaibów – to wiem, że przepadłam. Tak – uwielbiam. Tak – świetnie się tam czuję. Tak -kocham tańczyć gdziekolwiek. Tak -wracam.

HAVANA MANIANA
Może Ci się spodobać

WENEZUELA – PERŁA KARAIBÓW?
24 czerwca 2016
Jeden komentarz
Ewa
Cudowne podróże rodzinne. Podejrzewam, ze mieliście spora gromadkę znajomych dzieci marzących o adopcji przez Was. Fotki jak zawsze pierwsza klasa. Raczkujemy w ściganiu Was.