Wenezuela

WENEZUELA- DŻUNGLA – LIVE IS LIVE

IMG_1650

Dla nas wyprawa zaczęła się zanim się zaczęła. Igor z 40 stopniami gorączki, zbijanej całą noc był ważniejszy niż Salto Angel. Do rana byla rozterka. Chyba jednak organizm zwyciężył…ale czy do końca? Te trudne rodziców decyzje

Igor wyzdrowiał na kilka godzin porannych…nieświadomi tego co nas czeka uznaliśmy, że być może to chwilowa reakcja organizmu na zmiany klimatyczne. Zdecydowaliśmy, że skoro jest dobrze to jedziemy. Dziecko czuje się dużo lepiej, całkiem zdrowo. No to zaczynamy. Wycieczka zaczęła się odebraniem nas busem z hotelu i zawiezieniem na lotnisko. Mieliśmy jeszcze chwilkę na kawę i po szybkiej odprawie, znaleźliśmy się na pokładzie awionetki. Koniec świata! Ja z moim strachem przed lataniem musiałam wejść do czegoś takiego! To był dla mnie hard core i wyzwanie. Od tej pory przestałam się bać startów a zaczęłam lądowań.IMG_1291

IMG_1301IMG_1303Na lotnisku w dżungli czekali na nas dwaj przewodnicy. Jeden mówiący po angielsku, drugi – starszy Indianin pokazujący nam cały swój świat, mając przy tym bardzo dużo frajdy. Biegał po dżungli jakby przypomniał sobie dzieciństwo. Ale po kolei. Gdy nas zabrali z hmm lotniska, którym był mały domek, przeszliśmy kawałek do łodzi. Czekała na nas nie lada atrakcja – 2 godzinny rejs łodzią do naszych lodge. Przyznam, że rejs sam w sobie był spektakularny. Kto by przypuszczał, że jest tyle pięknych rzeczy do oglądania po obu stronach rzeki. I to jakiej rzeki – płynęliśmy dopływem Amazonki.

IMG_1312

IMG_1315

IMG_1320

IMG_1342

IMG_1344

IMG_1348

IMG_1353

IMG_1354

IMG_1358

mieliśmy szczęście…hmmm podobno;) spotkać słodkowodne delfiny

IMG_1371

IMG_1377

IMG_1381

IMG_1385

IMG_1390

IMG_1392

IMG_1394

IMG_1398


Po rekraacyjnym zwiedzaniu dotarliśmy do lodge, w której mieliśmy spędzić noc. Coś wyjątkowego – na pierwszy rzut oka – stare rozpadające się domki z tektury…ale jaki klimat! Prawie otwarta toaleta…w nocy słychać całą dżunglę. Wszystko żyje! Jakież wspaniałe odgłosy. Wcale nie chcieliśmy wracać. Po odpowiednim ubraniu się i wybraniu GUMIAKÓW/KALOSZY …płyniemy – mamy wejść do dżungli z 50 letnim przewodnikiem wyglądającym na 70 -tkę…ale dawał radę będąc przy tym serdecznym , wesołym. Potem mamy wyłowić sobie kolacje…czyli piranie. No dobra to po kolei

IMG_1425

Nasze chatki….

IMG_1428

IMG_1440

a w środku…dla mnie absolutny klimat

IMG_1445

IMG_1449

aaaa i te tarantule…jakie miłe w dotyku.

A to nasze obejście. Na tym pomoście czekaliśmy na łódź by po kilkunastu minutach wedrzeć się w dżunglę.

IMG_1474

No to w drogę…raczej w rzekę. Widoki ponownie zachwycały i sprawiały, że tzw tranzyt do miejsca docelowego był atrakcją samą w sobie.

IMG_1466

IMG_1494

IMG_1508

IMG_1511

IMG_1521

IMG_1522

powyżej i poniżej zdjęcie kakaowca

IMG_1523

Nasz anglojęzyczny przewodnik, dostarczał nam wiedzy empirycznej na każdym kroku. Oto Magic Fower. Zerwał 2 niepozorne pałki z krzewu. Uderzył jedną o drugą i voila!!! piękne kwiaty!

IMG_1526

IMG_1527

Ubraliśmy się  kurtki przeciwdeszczowe i nakrycia głowy, ale byli i tacy w ekipie, którzy wybrali się do dżungli w białych futerkach i skórze…współczuję, bo wystarczyło zrobić kilka kroków by zalał nas pot. Duchota była niewiarygodna. Grzęźliśmy w błocie, topiliśmy się w pocie. Prawie zgubiłam gumiaka.

IMG_1546

IMG_1552

Ten człowiek był w tym miejscu jak u siebie. Co ja piszę?. On był u siebie. I godnie nas ugościł. Pojedliśmy i popiliśmy. Nie sądziłam, że w dżungli z tych przeróżnych roślin i nie tylko można uzyskać tyle pokarmu.

IMG_1556

IMG_1561

Można się też świetnie pobawić

IMG_1571

IMG_1576

IMG_1590

Uwierzcie mi…15 minut w dżungli i marzyłam by wyjść. Cudownie, ale niebywale duszno.

Kolejnym punktem programu był połów. Igor zaczął się coraz gorzej czuć. Piranie zeszły więc na plan dalszy. Jednak współtowarzysze wykazali się umiejętnościami i złowili kilka sztuk

IMG_1596

IMG_1609

IMG_1610


Indianie Warao – odwiedzamy plemię Indian, zamieszkujących porośnięte wilgotnym lasem równikowym tereny delty Orinoko. Kiedyś Warao tworzyli złożoną organizację społeczną opartą na wodzostwach. Przez wieki oparli się próbom asymilacji i przymusowych wysiedleń. Zachowali własną kulturę, religię i silne poczucie odrębności etnicznej. Współcześnie Warao żyją w rozproszonych wioskach, w których budują domy na palach. Są wyznawcami kultu o charakterze szamanistycznym. Do ich tradycyjnych zajęć zalicza się rybołówstwo i zbieractwo. Robią ładną biżuterię np z fasoli. Oczywicie nabyłam, a po kilku dniach bransoletka zaczęła kiełkować mi na ręce.

IMG_1615

IMG_1626

IMG_1628

IMG_1650


 Powrót do Lodge … a w niej przytulne oświetlenie, kolacja czekająca na nas, dżungla i budzące się do życia nocnego zwierzęta, o których istnieniu gdyby nie odgłosy pewnie byśmy nie mieli pojęcia. Dodam tutaj kilka zdjęć zachodzącego słońca, bo nie mam mocy by to piekno wyrazić słowami.IMG_1657

IMG_2330

IMG_2325

IMG_2327


Kolejny dzień – wyprawa trwa. Tym razem awionetka leci z nami do wodospadów. Jednak złe warunki pogodowe mogą te plany zniweczyć. Musimy ladować w zupełnie innym miejscu i czekać na poprawę pogody. Trochę się martwimy…bo bardzo wszystkim zależało na tych wspaniałych wodospadach.

Po 2 godzinach czekania na jakimś małym lotnisku dostajemy zgode na lot. Loty są bardzo krótkie, po kilkadziesiąt minut. A ja odliczam ile jeszcze startów i lądowań mnie czeka tym samolocikiem.

Lądujemy na klepisku…trochę wyciętych drzew i ubita ziemia. Na miejscu za to niespodzianka – nasz miejscowy przewodnik był chyba przekonany, że nie dotrzemy i zrobił sobie imprezę. Był kompletnie pijany, ale na tyle świadomy, że stanął na wysokości zadania i zabrał nas najpierw na lunch, a później do wyczekiwanych wodospadów.

IMG_1733

IMG_1736

IMG_1748

IMG_1757

IMG_1762

IMG_1768

IMG_1808

IMG_1780

IMG_1796

IMG_1818

Poza tym, że wodospady są przepiękne to dodatkowo mają moc uzdrawiającą – Igor wszedł pod nie i wyszedł zdrowiutki.

Wycieczka zakończyła się biesiadą i w świetnych humorach wróciliśmy na pokład.IMG_1847

komentarzy 5

Skomentuj Aleksandra Załęska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *